Sztafeta 4x100 m w składzie: Marika Popowicz (SL WKS Zawisza Bydgoszcz), Daria Korczyńska (WKS Śląsk Wrocław), Marta Jeschke (SKLA Sopot) i Ewelina Ptak (WKS Śląsk) wynikiem 43,06 zdobyła w Helsinkach brązowy medal 21. lekkoatletycznych mistrzostw Europy.

Wygrały Niemki - 42,51, przed Holenderkami - 42,80 (rekord kraju).

W poprzednich mistrzostwach kontynentu w 2010 roku w Barcelonie Popowicz, Korczyńska, Jeschke i Weronika Wedler (AZS AWF Wrocław) także uplasowały się na trzeciej pozycji. Zwyciężyły wówczas Ukrainki, które w niedzielę nie ukończyły biegu.

Dotychczasowy dorobek polskiej ekipy startującej w stolicy Finlandii to trzy medale. Złoty w rzucie młotem wywalczyła w niedzielę Anita Włodarczyk (Skra Warszawa), a dzień wcześniej w tej samej konkurencji trzeci był Szymon Ziółkowski (AZS OŚ Poznań).

"Ku chwale ojczyzny"

"Ku chwale ojczyzny" - takim okrzykiem pozdrowiły w Helsinkach Wojsko Polskie sprinterki po zdobyciu brązowego medalu mistrzostw Europy w sztafecie 4x100 m. Wszystkie są zawodowymi żołnierzami.

Zespół, który biegł w składzie: Marika Popowicz (SL WKS Zawisza Bydgoszcz), Daria Korczyńska (WKS Śląsk Wrocław), Marta Jeschke (SKLA Sopot) i Ewelina Ptak (WKS Śląsk), uzyskał czas 43,06. Przed dwoma laty w Barcelonie również stanęły na najniższym stopniu podium.

"Nazwano naszą sztafetę +torpeda+, bo taka właśnie jest. Charakteryzuje nas sukces, zwycięstwo i energia. Chciałyśmy, by była ambitna i na medal; i tak się stało. To jest dla nas cudowna chwila" - zaznaczyła najmłodsza z nich Popowicz.

Bardzo ryzykowna była zwłaszcza pierwsza zmiana. Polki podały pałeczkę na granicy strefy.

"Ten niepokój na trybunach był niesłuszny. Ja byłam naprawdę spokojna. Nie pojawiła się żadna wątpliwość, że pałeczka nie zostanie mi przekazana. Myślę, że zasłużyłyśmy na ten medal. Przy tej okazji pozdrawiamy Weronikę Wedler, która biegła z nami przed dwoma laty w Barcelonie oraz Anię Kiełbasińską i Martynę Opoń, które są tu z nami jako rezerwowe. Wszystkie tworzymy jedną ekipę" - podkreśliła Korczyńska.

Wiele osób narzekało w Helsinkach na ostre wiraże. Dlatego też uważano, że najtrudniejsza zmiana w sztafecie 4x100 m to trzecia, po drugim łuku.

"Wiele osób narzekało i nie ukrywam, że na początku też się bardzo denerwowałam. Ale Daria, która mieszka ze mną w pokoju uspakajała i myślę, że w jakiś sposób mi to pomogło. Jeszcze trener Jacek Lewandowski przyszedł do nas w sobotę i powiedział, że muszę być bardzo skupiona" - wspomniała.

Ptak przyznała, że czuła presję, bo to ona właśnie zastąpiła kontuzjowaną Weronikę Wedler na czwartej zmianie.

"Nie było łatwo, zwłaszcza że dzień wcześniej wyrzuciło mnie troszeczkę na bok przy ucieczce. Musiałam więc bardziej się skoncentrować i może bardziej asekuracyjnie ruszyłam, ale cieszę się że z dobrym skutkiem. Poza tym startuję ze stanem podgorączkowym i mój organizm walczy z chorobą, a ja musiałam jeszcze walczyć do ostatnich metrów" - dodała.

Sprinterki do Helsinek przyjechały jednak przede wszystkim po kwalifikację olimpijską. Zdołały ją uzyskać w eliminacjach i do finału przystępowały znacznie bardziej rozluźnione.

Dotychczasowy dorobek polskiej ekipy startującej w stolicy Finlandii to cztery medale. Złoty w rzucie młotem wywalczyła Anita Włodarczyk (Skra Warszawa), brązowy w tej samej konkurencji zdobył Szymon Ziółkowski (AZS OŚ Poznań) oraz Artur Noga (Warszawianka), który był trzeci w biegu na 110 m przez płotki