Wybory w Rosji wygrał Władimir Putin, ale wciąż potrzebuje on Dmitrija Miedwiediewa, który - mając opinię liberała - może pełnić rolę moderatora między władzą a niezadowoloną częścią rosyjskiego społeczeństwa - pisze czeski dziennik "Hospodarzske noviny".

Gazeta w swym poniedziałkowym wydaniu przewiduje, że Putin po powrocie na urząd prezydenta "będzie się jednak musiał zmierzyć z utratą zaufania znacznej części miejskiej klasy średniej".

"Ta klasa twierdzi, że wybory znów zostały sfałszowane i rusza na ulice. W ten sposób rośnie rola Dmitrija Miedwiediewa, który mógłby funkcjonować jako pośrednik między Kremlem a protestującymi. Dlatego też można się spodziewać, że co najmniej w pierwszym etapie nowej kadencji Putina (Miedwiediew) ponownie będzie premierem" - podkreśla czeski dziennik.

W opublikowanym osobno obszernym komentarzu dotyczącym rosyjskich wyborów publicysta i przedstawiciel organizacji rosyjskich emigrantów w Czechach Aleksiej Kilin przypomina, że Putin wywodzi się z służb bezpieczeństwa. Kilin przyznaje, że to jedyna organizacja w Rosji zdolna zmierzyć się z wszechobecnym światem przestępczym. Zwraca jednak uwagę, że mimo różnych nazw - CzK, GRU, NKWD, MWD, KGB czy obecnie FSB - niezmienna pozostała jej siedziba na "przesiąkniętej krwią dziesiątek tysięcy ofiar" Łubiance oraz mentalność jej członków, którzy nie wstydzą się za swych poprzedników.

Zdaniem Kilina w obecnych wyborach nie chodzi tylko o wygraną Putina, ale także o wzmocnienie społeczeństwa obywatelskiego, z którym Putin będzie musiał się liczyć. Kilin zwraca przy tym uwagę, że starsze pokolenie za nieodłączną część rosyjskiej transformacji uznaje korupcję i przestępczość. Tymczasem młodzi Rosjanie, którzy podróżują po świecie i nie oglądają się na historię, lecz na rozwinięte państwa Zachodu, rozumieją, że zasoby naturalne, jak i ludzkie, pozwoliłyby Rosji na osiągnięcie wyższego stopnia rozwoju. Widzą też - podkreśla Kilin - że władza nie chce i nie potrafi powstrzymać korupcji i złodziejstwa, ponieważ się z nią zrosły.

"Byłoby wspaniale, gdyby do czasu następnych wyborów pojawił nowy, dobry jakościowo kandydat na prezydenta" - dodaje. Jeśli tak się nie stanie, nowa, proeuropejska generacja znów będzie musiała emigrować z Rosji - konkluduje Kilin.