Przed Sądem Okręgowym w Białymstoku rozpoczął się w poniedziałek od początku proces lustracyjny posła Eugeniusza Czykwina. Sąd jeszcze raz musi zbadać, czy parlamentarzysta SLD złożył zgodne z prawdą oświadczenie lustracyjne. IPN uważa, że nie.

W listopadzie 2011 roku Sąd Apelacyjny w Białymstoku uwzględnił apelację pionu lustracyjnego IPN, który chciał uchylenia wyroku stwierdzającego, iż parlamentarzysta złożył zgodne z prawdą oświadczenie lustracyjne, i zwrotu sprawy do ponownego rozpoznania sądowi pierwszej instancji.

Według Instytutu, Eugeniusz Czykwin złożył niezgodne z prawdą oświadczenie lustracyjne, bo w archiwach byłych służb bezpieczeństwa w latach 80. ubiegłego wieku, figurował, pod dwoma pseudonimami, jako tajny współpracownik.

Uchylając wyrok sądu pierwszej instancji, sąd apelacyjny zastrzegł jednak, że nie przesądza to o słuszności tezy prokuratora IPN. Wytknął sądowi okręgowemu, że uzasadnienie jego orzeczenia było na tyle ogólnikowe, że trudno mu było odnieść się do oceny poszczególnych dowodów.

Poseł Czykwin, jeden z najbardziej doświadczonych polskich parlamentarzystów, od lat konsekwentnie zaprzecza współpracy. Zapewnia, że w żadnej formie, nigdy nie wyraził na nią zgody i nie miał świadomości, że ktokolwiek przypisał mu jakikolwiek pseudonim.

W poniedziałek powtórzył przed sądem, że nigdy nie współpracował z żadnymi służbami PRL i nie przyznał się do złożenia niezgodnego z prawdą oświadczenia lustracyjnego.

Przypomniał m.in., że w 1993 roku pozwał ówczesnego szefa MSW o ochronę dóbr osobistych, w związku z umieszczeniem jego nazwiska na tzw. liście Macierewicza i ten proces wygrał. Dodał, że w związku z kandydowaniem do parlamentu, sześć razy składał oświadczenie lustracyjne o tym, że nie był i nie jest - jak powiedział - "współpracownikiem tajnym ani jawnym peerelowskich służb bezpieczeństwa, ani też takich służb po odzyskaniu niepodległości".

Czykwin mówił przed sądem, że wszystkie dokumenty wytworzone przez SB w jego sprawie "zostały wytworzone bez jego wiedzy i świadomości". "I oczywiście bez mojej zgody" - dodał poseł. Mówił, że w odbiorze społecznym jest oskarżany o "niegodziwe postępowanie w życiu".

Przypomniał, że wcześniej, zanim IPN wystąpił z wnioskiem lustracyjnym do sądu, rzecznik interesu publicznego Bogusław Nizieński nie znalazł podstaw do wszczęcia takiego postępowania.

Czykwin krytycznie odniósł się do działalności lustracyjnej IPN. Powiedział, że Instytut powołany po to, by "każde bezprawne działanie państwa wobec obywateli nie było zapomniane", stał się instytucją angażującą się w bieżącą walkę polityczną i "urządza polowania na ludzi".

Według katalogu IPN, białostocka MO zainteresowała się późniejszym parlamentarzystą w 1977 r. W aktach nie ma dokładnej daty zmiany przez SB kategorii rejestracji Czykwina, z kategorii "zabezpieczenie" na "kandydata na tajnego współpracownika".

Według archiwaliów, 5 listopada 1983 r. został przekwalifikowany na tajnego współpracownika o pseudonimie Izydor, a 5 lipca 1984 r. pseudonim zmieniono na Wilhelm. Z ewidencji operacyjnej zdjęto go 14 września 1989 r. z powodu "nieprzydatności".

Zaprzeczając wcześniej wielokrotnie współpracy, Eugeniusz Czykwin przyznawał, że - z racji ówczesnej działalności zawodowej i społecznej w środowisku mniejszości białoruskiej i prawosławnej - miał kontakty z funkcjonariuszami służb, bo ich uniknięcie nie było możliwe.

Nazwisko Czykwina znalazło się w 1992 r. na tzw. liście Macierewicza, która prezentowała zasoby archiwalne po służbach specjalnych PRL. Tam napisano, że Czykwin był tajnym współpracownikiem o pseudonimie Izydor i Wilhelm oraz że figuruje w kartotece ogólnoinformacyjnej UOP.

W październiku Eugeniusz Czykwin po raz kolejny uzyskał mandat z listy SLD z województwa podlaskiego. To współzałożyciel i przewodniczący (lata 1980-85) Bractwa Młodzieży Prawosławnej, założyciel i od 1985 roku - redaktor naczelny "Przeglądu Prawosławneg