Przekazanie władzy, które nastąpi prawdopodobnie w październiku 2012 r., nie przyniesie żadnych istotnych zmian w polityce społecznej, gospodarczej, ani zagranicznej Chin - ocenili w czwartek europejscy eksperci podczas konferencji w Warszawie.

"Kiedy nowi przywódcy przejmą stery, prawdopodobnie będą pokazywać to, co już znamy, ponieważ taka polityka była w ostatnich 10 latach skuteczna" - powiedział niezależny doradca, komentator oraz autor książek o Chinach Jasper Becker.

Jego zdaniem, nie należy oczekiwać liberalizacji czy demokratyzacji chińskiej polityki, poszerzenia wolności obywatelskich, ani też zmniejszenia ogromnej przepaści dzielącej w tym kraju bogatych od biednych.

W jego ocenie dynamiczny rozwój Chin nie utrzyma się długo. "W Chinach istnieje duże ryzyko kryzysu bankowego. Zmagają się one również z olbrzymim problemem zanieczyszczenia środowiska" - dowodził Becker, który przez blisko 20 lat pracował w Chinach jako korespondent.

Wbrew spekulacjom, nie będzie "masowego pędu chińskich inwestorów" do pogrążonej w kryzysie Europy - odpowiedział Becker na pytanie PAP - "Chiny będą bardzo ostrożne. Mają wprawdzie państwowy fundusz inwestycyjny, ale czynione przez niego w przeszłości inwestycje przynosiły słabe rezultaty".

Chińczycy "nie wiedzą zbyt wiele o Europie, a w przeszłości sparzyli się już w Libii, Syrii i wielu innych krajach. Dlatego zachowają ostrożność" - ocenił Becker.

Większość najważniejszych urzędników w państwie ma już swoich bardzo prawdopodobnych następców

Przekazanie władzy ma nastąpić w przyszłym roku, ale proces wyłaniania nowych przywódców nie jest jasny. Wiadomo, że musi "przebiegać gładko", a "partia nie może sobie pozwolić na błąd, gdyż zapłaciłaby za niego utratą wiarygodności" - wyjaśnił kierownik Europe China Research and Advice Network (Europejskiej Sieci Badań i Doradztwa ds. Chin - ECRAN) Kerry Brown.

Większość najważniejszych urzędników w państwie ma już swoich bardzo prawdopodobnych następców. Prezydenta Hu Jintao ma zastąpić obecny wiceprezydent Xi Jinping, a premiera Wena - wicepremier Li Keqiang. Nowi chińscy przywódcy wywodzą się z nieco innych środowisk, niż obecni.

"Era technokracji dobiega końca. Ludzie, którzy prawdopodobnie obejmą władzę, kończyli nauki społeczne, politologię lub prawo. Wywodzą się więc z podobnych środowisk, co politycy Zachodu", w przeciwieństwie do Hu i Wena, którzy studiowali odpowiednio hydrologię i geologię - zaznaczył.

Może się to przełożyć na komunikatywność i otwartość w kontaktach z zagranicą, których brakowało dotychczasowym chińskim przywódcom. "Czyim głosem mówią Chiny do społeczności międzynarodowej?" - pytał retorycznie Brown, dodając, że prezydent Hu zażartował tylko raz w życiu. Typowany na jego następcę Xi jest znacznie bardziej komunikatywny - ocenił Brown.

Konferencję pt. "Przemiany w Chinach: Zmiana kierownictwa oraz gospodarcze, polityczne i społeczne wyzwania przed Chińską Republiką Ludową" zorganizowała fundacja Demos Europa - Centrum Strategii Europejskiej.