Pisarz Paweł Huelle o literackiej nagrodzie Nobla dla szwedzkiego poety Tomasa Transtroemera:

"Są werdykty Komitetu Noblowskiego, które są całkowitym zaskoczeniem, takie, które są traktowane jako zupełna pomyłka, ale są również takie, które odbiera się jako coś od dawna oczekiwanego, jako rodzaj pewnej sprawiedliwości oddanej jakiemuś twórcy i myślę, że w przypadku Transtroemera, to jest właśnie ta trzecia sytuacja. Dość szczęśliwa jak myślę. Przez wiele sezonów był w tej ruletce noblowskiej wymieniany wielokrotnie, ale wcześniej jakoś go nagroda omijała.

To poeta klasy najwyższej. Można powiedzieć członek literackiego Parnasu, gdzie jednym tchem wymieniamy Eliota, Rilkego, Miłosza i właśnie Transtroemera. To twórczość wybitna, jednak inaczej niż na przykład u Kawafisa czy Miłosza. Jego poezja nie rodzi się z chaosu czy polifoniczności świata doznawanego przez autora. Tak jak dla Kawafisa było to kilka tysięcy lat historii Aleksandrii i Greków, a dla Miłosza głosy Europy Środkowej i współczesność.

Natomiast u Transtroemera to poezja, która wynika z głębokiego milczenia, z wielkiej medytacji. To coś, o czym właściwie wszyscy już dzisiaj zapominamy i czego nie potrafimy przeżyć, bo człowiek współczesny, kiedy wyłączy mu się wszystkie bodźce, zwłaszcza medialne, jest zaniepokojony.

Transtroemer jest poetą, którego twórczość wyrasta z takiej wielkiej wewnętrznej, medytacyjnej ciszy. To człowiek po wylewie, który jest samotnikiem, mieszka na odludziu, więc jego twórczość może także wynikać ze stylu życia, jedno z drugim się łączy. To taki twórca osobny. Z dalekiej Północy, której natura, przyroda i jej głos jest widoczny w jego poezji i sprzyjający samotności. To poezja wielkiej medytacji, bardzo wybitna, inna niż ta zanurzona w zgiełku świata".