Sejmowe komisje: Zdrowia oraz Polityki Społecznej i Rodziny opowiedziały się w piątek za odrzuceniem obywatelskiego projektu wprowadzającego całkowity zakaz aborcji. Wnioski w tej sprawie złożyli posłowie PO i SLD.

Za odrzuceniem projektu głosowało 45 posłów; przeciwko było 22; nikt nie wstrzymał się od głosu.

Przewodniczący posiedzeniu Sławomir Piechota (PO) poinformował, że Sejm zajmie się projektem nowelizacji ustawy o planowaniu rodziny, ochronie płodu ludzkiego i warunkach dopuszczalności przerywania ciąży prawdopodobnie na kolejnym posiedzeniu.

Pierwszy z wniosków o odrzucenie projektu złożył b. minister zdrowia Marek Balicki (SLD). "W Sejmie mamy stanowić prawo, a nie rozstrzygać kwestie światopoglądowe" - uzasadniał Balicki. Podkreślił, że prawo ma być dla wszystkich obywateli, natomiast przedstawiony projekt jest "skrajny" i "ideologiczny". Ocenił, że obecna ustawa wymaga zmiany, ale w kierunku liberalizacji warunków dotyczących przerywania ciąży.

Drugi wniosek złożyła posłanka PO Janina Okrągły. Oceniła, że projekt obywatelski jest zbyt radykalny. "Proponowane rozwiązania mogą doprowadzić do rozrostu podziemia aborcyjnego, ale także do uruchomienia tendencji na rzecz liberalizacji tej ustawy" - zaznaczyła.

Jarosław Katulski (PO) podkreślił podczas debaty, że po wejściu w życie zapisów projektu nie będzie można także prowadzić edukacji seksualnej oraz wykonywać badań prenatalnych. "Jeśli przyjmiemy taką ustawę, to badanie ultrasonograficzne, które służy wykrywaniu m.in. wad serca będzie zabronione". "Cofniemy się o ponad 50 lat jeśli chodzi o położnictwo i ginekologię" - podkreślił.

"Ludzie myślą, że jeśli coś jest legalne, to nie jest złe"

"W imię zasad demokracji, powinniśmy kontynować pracę nad tą ustawą" - przekonywał z kolei Tomasz Latos (PiS).

"Nie można zabijać dzieci za grzechy ich ojców - tu nie potrzeba żadnej wiary, żadnej ideologii" - argumentował Czesław Hoc (PiS). Dodał, że demokratyczne państwo stanowi, że nie można nikogo dyskryminować, także chorych. "To jest wiara, czy to jest rozum" - pytał. "Aborcja to jest zawsze umyślne zabijanie żyjącego płodu, zarodka" - podkreślił.

Pełnomocnik komitetu inicjatywy ustawodawczej Mariusz Dzierżawski zaznaczył, że obywatelski projekt chroni życie każdego dziecka. Dodał, że większość przypadków aborcji w Polsce wykonywanych jest w oparciu o podejrzenie choroby dziecka. Co - w jego ocenie - stawia Polskę obok hitlerowskich Niemiec, które stosowały praktyki eugeniczne.

"Ludzie myślą, że jeśli coś jest legalne, to nie jest złe" - dodał. Ocenił, że w ostatnich latach zmieniła się opinia społeczna dotycząca aborcji i "to jest przesłanka do zmiany prawa w tej sprawie" - dodał.

Obywatelski projekt nowelizacji ustawy o planowaniu rodziny, ochronie płodu ludzkiego i warunkach dopuszczalności przerywania ciąży zakłada m.in. wykluczenie z prawa tych wyjątków, które dopuszczają obecnie w Polsce aborcję. Autorzy projektu chcą także zmiany tytułu obowiązującej ustawy na: "O ochronie życia ludzkiego od poczęcia".

Naczelna Rada Lekarska oraz Naczelna Izba Pielęgniarek i Położnych zaopiniowały odrzucenie projektu

Autorzy projektu podkreślają, że ludzkie życie, także w fazie prenatalnej, chroni konstytucja. Ich zdaniem zatem obecna ustawa, która dopuszcza przerywanie ciąży w niektórych przypadkach, jest niezgodna z ustawą zasadniczą. Podkreślają, że nie ma żadnych przesłanek, aby życie ludzkie w fazie prenatalnej było gorzej chronione niż w jakiejkolwiek innej fazie.

Przeciwne zapisom są m.in. Amnesty International i Federacja na Rzecz Kobiet i Planowania Rodziny. Federacja zaznacza, że całkowity zakaz aborcji nie wpłynie na liczbę zabiegów, a wyłącznie na jakość ich przeprowadzania. Z kolei AI podkreśla, że zakaz aborcji uderzy w prawa i wolność kobiet; będzie też sprzeczny z międzynarodowymi zobowiązaniami Polski. AI zaznacza, że wprowadzenie całkowitego zakazu aborcji spowoduje, że lekarze będą odmawiać przerwania ciąży nawet w skrajnych sytuacjach - zagrożenia zdrowia i życia kobiety. Ocenia, że ograniczy to też prawa kobiet m.in. w zakresie dostępu do badań prenatalnych.

AI i Federacja wystąpiły wcześniej do szefów komisji z pismami zwracającymi uwagę na konsekwencje zaostrzenia obowiązujących w Polsce przepisów w tym zakresie. Podobne pismo ma być też skierowane do premiera Donalda Tuska.

Naczelna Rada Lekarska oraz Naczelna Izba Pielęgniarek i Położnych zaopiniowały odrzucenie projektu. NIPiP uznała, że zapisy proponowane w projekcie są zbyt rygorystyczne.

Projekt liberalizujący prawo aborcyjne złożył na początku lipca SLD

W myśl obecnie obowiązujących (od 1993 r.) przepisów, aborcji można dokonać, gdy ciąża stanowi zagrożenie dla życia lub zdrowia kobiety ciężarnej, jest duże prawdopodobieństwo ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu albo nieuleczalnej choroby zagrażającej jego życiu lub gdy np. ciąża jest wynikiem gwałtu.

Według Ministerstwa Zdrowia, które co roku przedstawia sprawozdanie z realizacji ustawy, w 2009 r. zarejestrowano 538 aborcji: 510 z powodu upośledzenia lub nieuleczalnej choroby płodu, 27 w związku z zagrożeniem życia lub zdrowia kobiety ciężarnej, jedną ze względu na to, że ciąża była wynikiem czynu zabronionego.

Według organizacji pozarządowych broniących praw kobiet, rzeczywista liczba aborcji wykonywanych przez Polki każdego roku wynosi co najmniej 100 tys.

Projekt liberalizujący prawo aborcyjne złożył na początku lipca SLD. Zakłada prawo do aborcji do 12. tygodnia ciąży na wniosek kobiety, refundację zabiegu i środków antykoncepcyjnych, darmowe badania prenatalne i edukację seksualną w szkołach.