Główna negocjatorka w sprawie zmian klimatycznych z ramienia ONZ przyznała w poniedziałek, że jest już za mało czasu na uzgodnienie nowego układu, który mógłby wejść w życie natychmiast po wygaśnięciu Protokołu z Kioto o redukcji światowych emisji CO2.

Oznacza to, że na skutek braku porozumienia między uprzemysłowionymi potęgami Protokół z Kioto, który narzucił limity emisji gazów cieplarnianych w latach 2008-12, nie będzie miał następcy przez najbliższe lata.

Uzgodnienie takiego prawnie obowiązującego międzynarodowego porozumienia było dotąd celem negocjacji prowadzonych pod egidą ONZ, jednak stopniowo doroczne wielkie konferencje przerodziły się w festiwale dobrowolnie zgłaszanych obietnic redukcji emisji oraz funduszy na walkę z ociepleniem klimatu. Do porozumienia nie doszło m.in. dlatego, że biedne i rozwijające się kraje dążą do przedłużenia protokołu z Kioto, kraje uprzemysłowione zaś opowiadają się za jego zastąpieniem nowym tekstem. Ponadto rząd w Waszyngtonie żąda od Chin co najmniej takiego samego poziomu ambicji w cięciu emisji jak w Ameryce. Pekin odpowiada jednak, że priorytetem jest dlań rozwój gospodarczy. Przy czym reszta najbogatszych państw jest raczej zdania, że to USA hamują światowe negocjacje; oskarżenia te Waszyngton kategorycznie odrzuca.

Następną okazją do znalezienia kompromisu będzie grudniowa konferencja w Durbanie w RPA. Ale nawet, jeśli zapadnie tam zgoda co do wiążących celów redukcji po roku 2012, to nie ma szans, by wszystkie kraje-sygnatariusze przeprowadziły na czas ratyfikację w swoich parlamentach narodowych. Ponadto, eksperci wątpią, by w Durbanie doszło w ogóle do jakiegokolwiek wiążącego porozumienia.

"Nawet, jeśli uzgodnimy tekst prawny, to będzie on wymagał poprawek do Protokołu z Kioto i późniejszej ratyfikacji, więc zakładamy, że nie będzie na to czasu między konferencją w Durbanie a końcem 2012 r." - oświadczyła szefowa sekretariatu ONZ ds. klimatycznych Christiana Figueres na marginesie spotkania klimatycznego w Bonn, które potrwa do 17 czerwca.

Główny negocjator z ramienia UE Artur Runge-Metzger powiedział tam, że realistycznym terminem, by prawnie wiążące cele redukcji weszły w życie, są lata 2014-15. "Jeśli strony zdołają osiągnąć porozumienie wcześniej, to UE będzie bardzo szczęśliwa" - dodał.