Obowiązek wywieszania czerwonej flagi w obchodzonym 9 maja Dniu Zwycięstwa nad hitlerowskimi Niemcami wprowadził w czwartek ukraiński parlament. Ustawę w tej sprawie poparli posłowie koalicji, zdominowanej przez Partię Regionów prezydenta Wiktora Janukowycza.

W związku z tym, że czerwona flaga ma wisieć wszędzie tam, gdzie niebiesko-żółta flaga państwowa, opozycja orzekła, że rządząca większość zrównała w prawach symbol komunizmu, oraz symbol ukraińskiej państwowości i niepodległości.

"To zniewaga naszych ojców, którzy zostali zabici przez idących pod czerwonymi flagami bolszewików!" - oburzał się deputowany opozycyjnego bloku Nasza Ukraina-Ludowa Samoobrona, Andrij Parubij.

"Ta flaga nie może wisieć na naszych domach! Chcecie zasiać podział w społeczeństwie. To jest właśnie zadaniem Kremla, komunistów i Partii Regionów: 9 maja chcecie skłócić weteranów z ukraińskimi patriotami" - dodał ten pochodzący z obwodu lwowskiego na Ukrainie zachodniej parlamentarzysta.

Partia Regionów prezydenta Janukowycza określana jest jako siła prorosyjska

Tymczasem Rada Miejska Lwowa przyjęła w czwartek uchwałę, którą zakazała wykorzystywanie w tym mieście symboliki byłego Związku Radzieckiego i jego partii komunistycznej. Choć jeden z radnych proponował, by zakazać także korzystania z symboliki faszystowskiej, która często pojawia się na stadionach piłkarskich, pomysł ten nie uzyskał poparcia.

Partia Regionów prezydenta Janukowycza określana jest jako siła prorosyjska. Sam szef państwa deklaruje, że kamieniem węgielnym ukraińskiej polityki zagranicznej jest integracja z Unią Europejską.

"Odradzanie się komunistycznych symboli przeczy deklaracjom władz, iż pragną doprowadzić Ukrainę do członkostwa w UE" - ocenił opozycyjny deputowany i były minister spraw zagranicznych Borys Tarasiuk w przesłanym PAP komentarzu.