Premier David Cameron przedstawił w czwartek założenia nowego, ujednoliconego systemu świadczeń socjalnych, z których korzysta ok. 5 mln osób, i nowej filozofii ich przyznawania. Jest to najgłębsza reforma opieki społecznej od ponad 60 lat.

W przemówieniu w Londynie, wygłoszonym w związku z opublikowaniem rządowego projektu ustawy (Welfare Reform Bill), Cameron nazwał zmiany "najbardziej ambitnymi, fundamentalnymi i radykalnymi" od czasu, gdy po II wojnie światowej w W. Brytanii wprowadzono tzw. welfare state (państwo opiekuńcze).

Wskazał przy tym, że "zbiorowe poczucie odpowiedzialności" obejmujące rząd i podatnika z jednej strony, a beneficjentów z drugiej, występujące w brytyjskim społeczeństwie po wojnie, nie jest obecnie równie silne i musi zostać reaktywowane.

Najważniejsze postanowienie dotyczy scalenia różnych świadczeń: zapomogi dla bezrobotnych, na mieszkanie i innych, w tym rodzinnych, w jedno (tzw. universal credit). Jednolity system zacznie być wprowadzany od 2013 r. Rząd będzie musiał wyłożyć na ten cel 2,1 mld funtów z góry.

Praca ma się w każdym przypadku opłacać bardziej niż życie z zapomóg i zasiłków. Jeśli zarobki osoby, która zacznie pracować, będą niższe od sumy, którą otrzymywała z zasiłków i zapomóg, będzie mogła zatrzymać w formie zwrotu podatku 35 pensów z każdego dodatkowo zarobionego funta (powyżej sumy uzyskiwanej uprzednio z pomocy socjalnej).

O wiele trudniej będzie uzyskać zasiłek chorobowy. Rząd wypowiedział wojnę zaświadczeniom chorobowym o niezdolności do pracy. Osoby odmawiające zaakceptowania oferowanej pracy będą karane odebraniem zapomogi dla bezrobotnych na okres do 3 lat. Rozchodzące się pary będzie się nakłaniać, by same rozwiązały spór o alimenty dla dziecka zamiast liczyć, że państwo zrobi to za nie.

Jeżeli dwie osoby otrzymujące świadczenia zamieszkają razem, suma świadczeń zostanie zmniejszona. Poszczególne gospodarstwa domowe nie będą mogły otrzymywać w formie pomocy społecznej więcej, niż wynosi krajowa średnia zarobków (ok. 26 tys. funtów brutto). Osoby pobierające świadczenia z tytułu fizycznej niezdolności do pracy będą musiały regularnie stawiać się na badania lekarskie.

Świadczenia będą też bardziej nastawione na tych, którzy ich rzeczywiście potrzebują, na czym straci klasa średnia, dotychczas korzystająca ze świadczeń przysługujących niezależnie od poziomu przychodów (jak np. zapomogi na dziecko).

Ogłoszeniu tych zmian towarzyszyły zapowiedzi, że 350 tys. dzieci i 600 tys. dorosłych zostanie dzięki nim wydźwigniętych z nędzy. Siła nabywcza 1/4 gospodarstw domowych pobierających świadczenia ma wzrosnąć o 25 funtów na tydzień.

Komentatorzy zwracają uwagę, że koalicja konserwatystów z liberałami przystąpiła do radykalnych zmian systemu świadczeń socjalnych w czasie, gdy ludzie ich najbardziej potrzebują, tracąc pracę w wyniku cięć rządowych wydatków. Drugą trudnością jest ogromna skala problemu, w obliczu którego stoi rząd - zmiany dotykają 5,4 mln osób z różnych powodów nieaktywnych na rynku pracy.

Minister pracy i emerytur Iain Duncan Smith, autor reform, powiedział w wywiadzie radiowym, że "praca, a nie rozdawnictwo musi być sednem systemu świadczeń socjalnych". Zapewnił zarazem, że "jednolity system świadczeń zadba o to, by najbiedniejsi nie zbiednieli jeszcze bardziej".