W 728 gminach i miastach Polacy wybierali wczoraj wójtów, burmistrzów i prezydentów. To jednak nie koniec wyborów samorządowych – w 10 gminach, gdzie po pierwszej turze jeden z kandydatów wycofał się z rywalizacji, dogrywka odbędzie się dopiero 19 grudnia.
Uprawnionych do głosowania było 12 158 004 osób (w tym 185 obywateli innych krajów Unii Europejskiej mieszkających w Polsce), jednak zainteresowanie wyborami było umiarkowane. Zwłaszcza tam, gdzie po wyniku pierwszej tury wydawało się, że obecny prezydent czy burmistrz ma wygraną w kieszeni. Tak było w Poznaniu, którego prezydent Ryszard Grobelny otarł się o zwycięstwo w pierwszej turze. Tam frekwencja o godz. 15 była niemal o połowę niższa niż w innych częściach Polski. Natomiast w miejscowościach, gdzie grały emocje, ludzie chętni szli do urn.
Tak było w Sopocie, gdzie obecny prezydent Jacek Karnowski i jego rywal Wojciech Fułek w pierwszej turze szli niemal łeb w łeb. Albo w Olsztynie – tu atmosferę wciąż rozgrzewała aura seksualnego skandalu z udziałem Czesława Małkowskiego kandydującego na prezydenta miasta.
Największe zainteresowanie mediów skupiło się na dogrywkach w największych miastach, takich jak Poznań, Kraków, Lublin czy Sopot. Tym bardziej że końcówka kampanii była tam gorąca. Tym gorętsza, im silniejszy był atak zimy wykorzystywany przez konkurentów kandydatów aktualnie sprawujących urzędy do ataków za nieudolność w walce ze śniegiem.
– Nie ma żadnego problemu, żebym w przypadku przegranej został bez zajęcia. Cały czas prowadzę zajęcia na uczelni, piszę. Po prostu zostałaby przełożona zwrotnica bardziej na pracę naukową – asekurował się prezydent Krakowa prof. Jacek Majchrowski. Jednak ten kandydat związany z lewicą był w o tyle komfortowej sytuacji, że Andrzej Duda, kandydat PiS, który odpadł w I turze, wzywał krakowian, aby nie głosowali na jego rywala – kandydata PO Stanisława Kracika.
Na wyniki drugiej tury czekają wyborcy, ale też partyjne centrale, by podsumować wyniki całych wyborów. Na razie potwierdza się, że partie systematycznie zdobywają pole w samorządach. Dlatego każda z nich uważa, że w wyborach odniosła sukces.