Parkowanie zimą pod chmurką i jazda tylko na krótkich odcinkach to najgorsze warunki dla samochodu i jego silnika. Podpowiadamy, jak rozpocząć jazdę w mroźny poranek, aby straty były możliwie małe, a samochód w dobrej formie dotrwał do wiosny.

Mówi się, że jeden zimny start zużywa silnik w takim stopniu, jak kilkaset kilometrów ciągłej jazdy. Nie chodzi oczywiście o każde uruchomienie silnika, tylko takie, gdy od ostatniej jazdy auto zdążyło się wychłodzić. Jeżeli odpalamy samochód na silnym mrozie, to rzeczywiście nie jest to dla niego zdrowe. Jeśli robimy to w sposób niefachowy, zaszkodzimy mu szczególnie, nawet gdy mamy dobre zamiary.

Nie tylko silnik - Pamiętajmy, że samochód ma nie tylko silnik, lecz także skrzynię biegów, klimatyzację, szyby, wnętrze, alternator i inne urządzenia elektryczne.

Większość z nich podczas pracy w niskich temperaturach jest bardzo narażona na usterkę. Pamiętajmy, że „piłując” rozrusznik na mrozie, zepsujemy akumulator, który w niskiej temperaturze ma zmniejszoną pojemność. Sam rozrusznik, ponieważ pokonuje opory skostniałego oleju, zużywa więcej prądu i jest bardziej obciążony – też może odmówić posłuszeństwa. Czasem taniej jest usprawnić auto, aby odpalało po pierwszym obrocie wału silnika.

Gdy włączymy od razu wszystkie odbiorniki prądu, „zrobimy dobrze” silnikowi – pokonując dodatkowe, ale lekkie opory, szybciej się rozgrzeje. Jednocześnie narażamy alternator, który w takim momencie pracuje z maksymalnym obciążeniem – ładuje akumulator, zasila: światła, silnik, ogrzewanie szyb, podgrzewanie foteli, dmuchawę, radio i inne urządzenia. Nie wszystko zatem trzeba uruchamiać od razu!

Jechać czy czekać? - Największe kontrowersje budzi wśród kierowców kwestia: jechać od razu czy czekać na rozgrzanie silnika? Czekać, aż olej dotrze do wszystkich punktów smarowania? Uspokajamy: olej (fakt, że zimny i gęsty) dociera do górnej części silnika najpóźniej po kilku sekundach, co w przypadku jednostek z hydraulicznymi popychaczami zaworów objawia się wyraźnie głośnymi stukami, które szybko cichną.

Potem najważniejsze jest, by jak najszybciej silnik się rozgrzał, co zapewni uszczelnienie tłoków i cylindrów, prawidłowe smarowanie i większą tolerancję na wszelkie działające siły. Zauważcie, że ciepły materiał wygina się, a zimny pęka. Najszybciej silnik rozgrzeje się podczas jazdy – im jest bardziej oszczędny, tym trwa to dłużej.

Diesle o małej pojemności nie są w stanie przy -20 °C w ogóle osiągnąć na postoju temperatury roboczej, a przy włączonym ogrzewaniu zajmuje im to nawet podczas jazdy bardzo dużo czasu. Niemniej w ciągu pierwszych minut jazdy lepiej traktować pedał gazu z umiarem. Nawet nie dlatego, że coś pęknie, ale żeby nie tłoczyć do silnika nadmiaru paliwa, które – zanim motor się rozgrzeje i uszczelni – spływa do miski olejowej.Zimą auto powinno wyjechać w dalszą trasę. Najgorsze są krótkie, zimne, kilkukilometrowe odcinki.

Odpalanie „na pych” lub z pomocą samostartu: jak zminimalizować ryzyko?

„Na pych”, gdy brakuje prądu - Potrzebna będzie: przynajmniej jedna osoba do pomocy. Przydatne: choćby niewielkie nachylenie drogi. Ryzyko: prawdopodobieństwo zerwania paska napędu rozrządu, jeśli jest już wyeksploatowany.

1. Przekręć kluczyk do pozycji „zapłon” (mają się świecić kontrolki ładowania i ciśnienia oleju). Jeśli pojazd ma niefabryczny auto-alarm, musi być on wyłączony. Trzeba odblokować immobilizer.

2. Dźwignię zmiany biegów ustawiamy w pozycji neutralnej i wraz z pomocnikiem staramy się rozpędzić auto do kilku km/h.

3. Gdy samochód toczy się, kierowca musi wskoczyć do środka, wcisnąć sprzęgło, włożyć 2. bieg i puścić sprzęgło. Gdy silnik zaskoczy, dodajemy gazu i ponownie wciskamy sprzęgło, aby go nie zgasić. Uwaga: dopiero po ok. 10-20 minutach jazdy bateria naładuje się na tyle, aby silnik można było uruchomić normalnie.

Samostart, jeśli nie chce zaskoczyć

- Jeśli mimo normalnej pracy rozrusznika silnik nie zaskakuje, można pomóc mu samostartem. Potrzebne będą: samostart, a w niektórych autach wkrętak do zdjęcia obudowy filtra powietrza. Ryzyko: w samochodzie z wtryskiem (uwaga na diesle!) możemy zniszczyć przepływomierz. Niewłaściwe użycie środka spowoduje w każdym pojeździe tzw. cofnięcie płomienia i rozerwanie układu dolotowego!

1. W otwór zasysający powietrze do silnika lub bezpośrednio do obudowy filtra powietrza wtryskujemy odrobinę łatwopalnej substancji. Uwaga: nie wolno przesadzić ani też pryskać w chwili, gdy druga osoba uruchamia rozrusznik.

2. Teraz można samemu lub z pomocą drugiej osoby włączyć silnik. Udało się? Brawo, ale poszukajmy przyczyny usterki. Codzienna zabawa z samostartem jest niebezpieczna!

Na co zwrócić uwagę podczas rozruchu auta na mrozie?

Czy silnik lubi rozgrzewkę? - W czasie jazdy – tak. Na postoju – nie! Włączanie silnika na kilka minut przed rozpoczęciem jazdy powoduje, że przez ten czas rozgrzewa się on bardzo powoli i pracuje niepotrzebnie na wzbogaconej mieszance. Część paliwa spływa do miski olejowej. W efekcie jakość oleju pogarsza się, co powoduje przyspieszone zużycie silnika.
Najszybciej i najbezpieczniej motor się nagrzeje, gdy od razu po jego uruchomieniu zaczniemy jechać powoli, utrzymując średnie obroty. Warto wiedzieć, że auta z małymi silnikami Diesla na postoju przy silnym mrozie do osiągnięcia temperatury roboczej potrzebują nawet kilkudziesięciu minut!

Jak i kiedy skrobać?

Jedno nie ulega wątpliwości: szyby oczyszczamy przed rozpoczęciem jazdy. Wina za jakąkolwiek kolizję, choćby niezawinioną przez nas, może zostać nam przypisana, jeśli będziemy jechać z oblodzonymi szybami. Wystarczy, że inny kierowca zrobi zdjęcie, które dowiedzie, że jechaliśmy, nie widząc, co się wokół dzieje!
Teoretycznie można na czas skrobania szyb włączyć silnik, ale jest to dla niego niedobre, a jeśli z natury rozgrzewa się on wolno (np. diesel) – wręcz bezsensowne! Żeby przyspieszyć topnienie, po zmieceniu śniegu spryskajmy szyby odmrażaczem. W chwilę później można włączyć wycieraczki i jechać.


Jak grzać i czy to ważne?

Tak, to ważne. Podczas mrozu nie próbujmy „robić dobrze” silnikowi, rezygnując z włączenia ogrzewania w pierwszej fazie rozruchu, co ma spowodować szybsze nagrzanie motoru. Może nas to bowiem sporo kosztować. W czym rzecz? Chodzi o to, by nie narażać szyb (a szczególnie przedniej) na szok termiczny. Jeśli na zmrożoną szybę skierujemy nagle gorący strumień powietrza z nagrzanego już silnika, pęknie ona wzdłuż nawiewów. Dlatego natychmiast po uruchomieniu jednostki napędowej ustawmy nawiew na szybę – niech się stopniowo ogrzewa. Można też część powietrza z nawiewów kierować prosto do kabiny.
Świece żarowe w dieslu - Stary diesel i słabo pali? Przede wszystkim nie włączajmy rozrusznika, zanim nie zgaśnie kontrolka świec żarowych. Jeśli i to nie pomaga, można przekręcić kluczyk w lewo i w prawo, i ponownie uruchomić świece żarowe, co powinno zadziałać. Na dłuższą metę jednak można je w ten sposób uszkodzić. Jeśli silnik udało się uruchomić, ale przez chwilę pracował nierówno (np. na trzech cylindrach), warto sprawdzić, czy wszystkie świece są sprawne (robi się to podobnie jak w przypadku świec zapłonowych w silniku benzynowym). Jeżeli mimo sprawnych świec problem się powtarza, być może czas na regulację pompy wtryskowej.

Kiedy można przycisnąć gaz?

-Jeśli trzeba – w każdej chwili. Ale najlepiej poczekać aż do rozgrzania silnika. Nie bez powodu w niektórych samochodach są niebieskie kontrolki ostrzegające przed wykorzystywaniem pełnej mocy zimnego silnika albo po prostu wskaźniki temperatury oleju, które funkcjonują obok wskaźnika temperatury cieczy chłodzącej. To – szczególnie w wysilonych jednostkach – coś więcej niż gadżet. Łatwo bowiem zaobserwować, że szczególnie zimą olej rozgrzewa się o wiele wolniej niż płyn w chłodnicy. A to oznacza, że silnik, który pracuje na wysokich obrotach, nie jest odpowiednio smarowany. Nic nie zepsuje się od razu, ale zużyje się szybciej.

„Klimę” warto włączać także zimą - W każdym modelu klimatyzacja działa w niskich temperaturach trochę inaczej. Przede wszystkim różny jest próg mrozu, przy jakim urządzenie nie pozwoli się już włączyć. Jeżeli jednak daje się ona uruchomić (jeszcze przy -5 °C nie powinno być z tym problemu), należy z tej możliwości korzystać. Po pierwsze dlatego, że „klima” osusza powietrze, co przy niewielkim mrozie doskonale likwiduje zaparowanie szyb. Po drugie dlatego, że czynnik chłodniczy zawiera substancje konserwujące i uszczelniające, które działają tylko wtedy, gdy urządzenie pracuje. Po trzecie, włączenie klimatyzacji nie oznacza wcale, że będzie ona chłodzić. Temperaturę wybieramy sami.

eoretycznie można na czas skrobania szyb włączyć silnik, ale jest to dla niego niedobre, a jeśli z natury rozgrzewa się on wolno (np. diesel) – wręcz bezsensowne / Inne