Ani kampania, ani walka wyborcza i ogłaszanie wyników w ogóle nie były dla mnie trudne. We mnie kompletnie nie było rozedrganych emocji wynikających z kampanii. Dlatego że ja nie walczyłem o stołek. Chciałem realizować swoje założenie. Byłem w zupełnie innej niż dzisiejsi kandydaci sytuacji. W pierwszych wyborach nawet nie chciałem startować, ale musiałem. Bo gdybym tego nie zrobił, wtedy za pięć lat sytuacja wyglądałaby zupełnie inaczej. Generał Jaruzelski jeszcze pięć lat byłby prezydentem, a Mazowiecki tylko realizowałby ustalenia. W tej sytuacji musiałem działać wbrew swojemu sumieniu i bez niepotrzebnych emocji realizować cele wspólne.
MARLENA MISTRZAK