Mimo słabego wyniku Waldemar Pawlak może być spokojny o przywództwo w partii. Choć nie o pozycję partii na rynku politycznym. Po wyborach to SLD będzie jego głównym konkurentem.
Dla PSL dopiero teraz zaczyna się prawdziwa walka. Od wyników w wyborach samorządowych i parlamentarnych będzie zależało, jak atrakcyjnym będą partnerem koalicyjnym. I czy zostaną razem z Platformą, czy pójdą na zbliżenie z PiS.

Nie liczyli na zwycięstwo

Najbliższe miesiące będą dla PSL niezwykle intensywne politycznie. – Dzień po wyborach prezydenckich zaczynamy przygotowania do samorządowych – przyznaje poseł Franciszek Stefaniuk. A PSL ma o co w nich grać. – Dobry wynik umocni ich pozycję w koalicji, zły może nawet pogrzebać kampanię parlamentarną – ocenia politolog dr Ewa Pietrzyk-Zieniewicz. Tym dobrym wynikiem byłoby powtórzenie sytuacji z 2007 roku, kiedy ludowcy zdobyli 8,9 proc. głosów.
Aby to osiągnąć, ludowcy musieliby przyspieszyć – nie mogą sobie pozwolić na tak niemrawą kampanię jak ta prezydencka Pawlaka. Poza pomysłem iPada dla każdego ucznia prezesowi PSL ani razu nie udało się przebić do szerokiego elektoratu. Ale też niewiele robił, aby to zmienić – nie pojawił się nawet na wałach wśród powodzian, co było w tym roku polityczną figurą obowiązkową.
Sami ludowcy nie ukrywają, że PSL nie liczyło na zwycięstwo. – U nas nigdy wybory prezydenckie nie pokazywały siły Stronnictwa, nasz kandydat zawsze miał słaby wynik – przyznaje poseł PSL Eugeniusz Kłopotek.
W tej kampanii Pawlak walczył głównie o umocnienie pozycji Stronnictwa i wiarę tradycyjnego elektoratu ludowców w to, że ta partia wciąż jest liczącą się siłą polityczną. Przed samymi wyborami politycy PSL przyznawali, że dla nich satysfakcjonujące będzie 5 proc. poparcia, czyli pewnego rodzaju sygnał, że partii uda się znowu przekroczyć próg wyborczy w wyborach parlamentarnych 2011 roku. – To jest właśnie wskazówka realnych zamierzeń PSL. Oni już myślą o przyszłorocznej walce – uważa Jarosław Flis, politolog z Uniwersytetu Jagiellońskiego.
Szczególnie że w PSL wzbiera niechęć do koalicjanta. Platforma za dużo rzeczy robi bez konsultacji z ludowcami, nie słucha ich i nie bierze pod uwagę ich interesów. Dlatego jeśli się to nie zmieni, to na jesieni przyjdzie czas na podsumowanie stosunków w koalicji. – Jak to nie pomoże, może być koniec rządu PSL – PO – mówi Kłopotek. Wprawdzie ten poseł już werbalnie kilka razy zrywał koalicję, ale zapewnia, że tym razem sprawa jest poważna. – Koledzy z PO powinni mieć świadomość, że chłop jest cierpliwy, ale jak się wkurzy, to nie ma zmiłuj – dodaje.

Ludowcy patrzą na PiS

Na razie PSL jest Platformie potrzebne jako w miarę przewidywalny koalicjant. Jednak pamiętając, jak nagle zakończył się sojusz ludowców z SLD, PO rozgląda się już za alternatywą. – PSL najbliższe miesiące będzie grało strategią na bycie wewnętrzną opozycją w koalicji. Będzie podkreślało autonomiczność swoich poglądów – prognozuje politolog dr Wojciech Jabłoński. – Bardzo podobnie zachowało się w 2003 roku. Platforma, żeby się zabezpieczyć, już szuka zbliżenia z SLD. W tej sytuacji niewykluczone, że naturalnym sojusznikiem dla ludowców będzie PiS. Po pierwsze dlatego, że w ten sposób udowodniłoby swoją zdolność koalicyjną. A po drugie, że akurat te dwie partie jeszcze nigdy razem nie rządziły, choć zarówno w sferze aksjomatów, jak i poglądów politycznych są dość podobne.



Mieliśmy kampanię bez fajerwerków. Profesjonalną
ROZMOWA
SYLWIA CZUBKOWSKA:
Waldemar Pawlak zapewniał przed wyborami, że uda mu się zdobyć nawet 10 procent głosów. Sporo się pomylił.
EWA KIERZKOWSKA*:
To przykre, że tylko tyle osób zdecydowało się na racjonalny wybór. Ale nie traktujemy tego jako jakiejś tragedii, bo to na razie tylko sondaże. Liczyłam na to, że więcej Polaków i Polek, szczególnie w I turze wyborów, kiedy można dokonać realnego wyboru, zdecyduje się na zagłosowanie zgodnie z umysłem, a nie sercem. Zagłosuje na kandydata z konkretną wizją polityczną i gospodarczą. Nie ma co się oszukiwać: mieliśmy apetyty na znacznie lepszy wynik.
Co ten wynik oznacza dla PSL?
Ja bym nie przekładała wyników tych wyborów na wyniki w wyborach parlamentarnych. Po pierwsze, tam jednak ludzie będą głosować na partię, a nie pojedynczego człowieka. Po drugie, w wyborach parlamentarnych zawsze osiągamy lepsze wyniki, niż wskazywałyby sondaże wyborcze. Przed nami już za kilka miesięcy wybory samorządowe i mimo dzisiejszych wyników liczymy na spory sukces. Bo jak wiadomo, regionalnie mamy naprawdę silną pozycję.
Macie już plany co do kampanii samorządowej? Będzie podobna do tej prowadzonej przez Waldemara Pawlaka czy jednak będzie bardziej dynamiczna? Eksperci krytykowali wicepremiera za to, że zachowywał się podczas tej kampanii tak, jakby mu nie zależało na zwycięstwie.
To była jedyna w tych wyborach kampania, w której kandydat mówił o konkretach, a nie jak jego konkurenci rzucał propagandowe hasła. Ale rzeczywiście, obyła się bez medialnych fajerwerków. Według mnie to przejaw profesjonalizmu i dojrzałości politycznej. Jednak może być to postrzegane jako jej mała dynamiczność. Oczywiście będziemy wyciągać wnioski z tego wyniku i od poniedziałku zaczynamy pracę nad nową koncepcją kampanii samorządowej. Osobiście chciałabym, by kampania przed wyborami samorządowymi była równie racjonalna. Musimy się zastanowić, czy nie warto jednak zmienić lekko strategii, by uświadomić wyborcom, że mają w nas alternatywę. Że PSL to nie jest partia środowiskowa, tylko nowoczesna otwarta gospodarczo propozycja dla wszystkich Polaków.
*Ewa Kierzkowska, wiceprezes Naczelnego Komitetu Wykonawczego PSL i wicemarszałek Sejmu
ikona lupy />
Waldemar Pawlak wyniki wyborów przyjął ze spokojem Fot. Paweł Supernak/PAP / DGP