Prawie cały klub Lewicy głosował w tej sprawie za; jedynie sześciu posłów, na 39 obecnych na sali, wstrzymało się od głosu.
"SLD i PSL stanęły dzisiaj na straży dobrych obyczajów, obrony regulaminu, ale również normalności w polityce dlatego, że to co zrobiła Platforma, to była po prostu działalność typowo polityczna, na co my się nie zgadzaliśmy" - podkreślił Napieralski.
Przekonywał, że SLD nie kierował się w tej sprawie "niskimi pobudkami", mimo iż - przypomniał - kilka lat temu - Wassermann przyczynił się do wykluczenia z komisji śledczej ds. PKN Orlen posła Sojuszu Andrzeja Różańskiego.
"My, jako SLD, byliśmy doświadczeni w ten sposób, bo nasz poseł Różański został przez posła Wassermanna i posła Miodowicza z PO wyrzucony z komisji ds. Orlenu, natomiast my niskimi pobudkami się nie kierujemy i dla nas ważniejsze są zasady niż polityka" - zaznaczył Napieralski.
"Nie może być tak, żeby arytmetyczna większość wyrzucała, albo poniżała mniejszość"
"Nie może być tak, żeby arytmetyczna większość wyrzucała, albo poniżała mniejszość" - dodał.
Lider Sojuszu zadeklarował, że chciałby spotkać się z szefami pozostałych klubów parlamentarnych i porozmawiać na temat uzupełnienia składu prezydium komisji hazardowej. PiS chce, by w prezydium znalazł się Wassermann (obecnie w jego skład wchodzą: przewodniczący komisji Mirosław Sekuła z PO i Bartosz Arłukowicz z Lewicy).
"Nie znam ustaleń wewnątrz komisji, ze mną nikt na ten temat nie rozmawiał. Chciałbym odbyć rozmowę na ten temat z szefami klubów, by dowiedzieć się, jaki ma być układ w tej komsiji. Moim zdaniem w prezydium komisji powinny być reprezentowane zawsze wszystkie siły polityczne tak, jak jest to w prezydium Sejmu: wicemarszałkami są przedstawiciele wszystkich klubów parlamentarnych" - zaznaczył Napieralski.