"Rzeczpospolita", która w 2005 r. nazwała b. marszałka Sejmu i ministra SWiA "przedsiębiorcą" i napisała, że zataił działalność gospodarczą w oświadczeniu majątkowym, nie musi go przepraszać - orzekł prawomocnie Sąd Apelacyjny w Warszawie. Dorn żądał od gazety przeprosin i 30 tys. zł odszkodowania.

"Twierdzenia z artykułu były uprawnione" - uznała sędzia Wanda Lasocka w ustnym uzasadnieniu wyroku. Dorn twierdził, że nie wykazywał zarejestrowanej działalności gospodarczej, ponieważ jej nie prowadził - dlatego uważał, że nie musi tego ujawnić.

Sąd stanął na stanowisku, że wprawdzie brak obligu prawnego ujawniania zarejestrowanej, a nieprowadzonej działalności, ale "w imię transparentności życia publicznego i wysokich standardów obowiązujących najważniejsze osoby w państwie", Dorn powinien był jednak wpisać ten fakt do oświadczenia majątkowego.

W grudniu 2005 r. "Rz" napisała, że Dorn - wówczas minister spraw wewnętrznych i administracji - ma zarejestrowaną działalność gospodarczą, której nie wykazuje w oświadczeniach majątkowych. Dorn pozwał za to gazetę i jej wydawcę, żądając przeprosin i 30 tys. zł. Twierdził, że zarejestrował działalność gospodarczą w 1989 r., ale w istocie nigdy jej nie podjął.

Przed sądem Dorna bronił szef CBA Mariusz Kamiński

Jak zeznał w marcu 2008 r., "nie ma znaczenia, czy taką działalność się ujawni w oświadczeniu, czy nie", bo istotą sprawy jest ujawnianie dochodów, a tu ich nie było. "Taka jest interpretacja przepisów i praktyka CBA" - mówił wtedy szef tej instytucji.

Sędzia Lasocka oświadczyła, że te wypowiedzi Kamińskiego nie mają znaczenia dla procesu, bo jest ona "prywatną opinią świadka Kamińskiego". "Sprawa jest ocenna, nie wynika z przepisów prawa. Pozwani nie napisali, że Ludwik Dorn "prowadzi" działalność gospodarczą, lecz że jest zarejestrowany jako przedsiębiorca. Nie można się w tym dopatrzyć bezprawności ani złej woli" - podkreśliła. Sąd przyznał zarazem, że podanie tej wiadomości w gazecie mogło być uznane za naruszenie dóbr osobistych Dorna, ale fakt, iż nie było to bezprawne powoduje, że pozwani nie ponoszą za to odpowiedzialności cywilnej.

"Na marginesie, to nie można być aż tak drażliwym na swoim punkcie, gdy jest się jedną z najważniejszych osób w państwie" - zakończyła sędzia Lasocka.

Wyrok jest prawomocny. Nie wiadomo, czy Dorn zdecyduje się składać od niego kasację do Sądu Najwyższego. Kasacja byłaby skuteczna jedynie w sytuacji, gdyby Dorn wykazał istnienie problemu prawnego wymagającego wykładni SN.