Skandal wybuchł w przededniu posiedzenia Rady Północnoatlantyckiej z udziałem Ukrainy oraz w trakcie prac nad 10-letnią strategią NATO wobec partnerów, w tym Kijowa.
Ingerencja węgierskich władz w wybory na ukraińskim Zakarpaciu na nowo rozpaliła konflikt między Budapesztem a Kijowem, który w ostatnich miesiącach raczej wygasał. Węgry wezwały NATO do okazania solidarności, a w ich retoryce pojawiły się motywy wojenne.
Pierwsze kontrowersje pojawiły się 9 października podczas wizyty węgierskiego sekretarza stanu ds. polityki narodowościowej Árpáda Potápiego, który agitował na rzecz Partii Węgrów Ukrainy (PUU), najważniejszej reprezentacji politycznej tej mniejszości, która na Zakarpaciu stanowi 12 proc. ludności. Jednak prawdziwa burza rozpętała się 25 października. Podczas ciszy wyborczej głos zabrał szef MSZ Węgier Péter Szijjártó. „O wejście do zakarpackiej rady obwodowej walczy jedyna węgierska partia PUU. Źle by się stało, gdyby Węgrzy pozostali bez przedstawicielstwa. Wiele spojrzeń kieruje się też w stronę Berehowa. Mer Zołtan Babiak wykonał wspaniałą pracę. Dobrze by było, gdyby mógł ją kontynuować” – napisał na Facebooku.
Na tę bezprecedensową ingerencję w wybory zareagowali politycy ukraińscy. Była wicepremier Iwanna Kłympusz-Cyncadze, która otwierała obwodową listę wyborczą Solidarności Europejskiej Petra Poroszenki, wezwała MSZ do reakcji. To zareagowało nazajutrz. Na dywanik został wezwany węgierski ambasador István Íjgyártó, notabene urodzony w Berehowie, nieformalnej stolicy ukraińskich Węgrów. Kijów zakazał też wjazdu na teren kraju Potapiemu i Istvánowi Grezsy, pełnomocnikowi ds. współpracy między komitatem Szabolcz-Szatmár-Bereg a Zakarpaciem, który pierwotnie miał koordynować te kontakty na poziomie rządu centralnego. Notabene sama nazwa województwa wywołuje spory; Szatmár nawiązuje do węgierskiej nazwy rumuńskiego Satu Mare, a Bereg – do Berehowa.
– Jeśli ktoś z partnerów przekracza czerwoną linię, otrzymuje od nas silnego kopniaka, który odrzuca go z powrotem za nią – mówił ukraiński minister dyplomacji Dmytro Kułeba. – Ukraina w ten sposób wysyła sygnał, że rezygnuje z poparcia Węgier dla swoich wysiłków w zakresie integracji euroatlantyckiej – odpowiedział mu Szijjártó. Pogróżka była realna; Budapeszt od uchwalenia przez Ukrainę w 2017 r. ustawy ograniczającej prawa mniejszości do nauki w językach ojczystych zablokował jej współpracę z NATO, a przedstawiciel Węgier Olivér Várhelyi jest komisarzem UE odpowiadającym za politykę sąsiedztwa, czyli również relacje z Ukrainą.
– Oczekiwaliśmy zakończenia ukraińsko-węgierskiego sporu (o szkolnictwo – red.), tymczasem otrzymaliśmy jego kolejne zaostrzenie, najgłębszy kryzys w naszym dialogu od czasu nawiązania relacji dyplomatycznych – tłumaczył Radiu Swoboda zakarpacki politolog Dmytro Tużanski. Węgrzy osiągnęli tymczasem znakomity wynik wyborczy. PUU dostała 12 proc. w wyborach do rady Zakarpacia, zdobywając osiem z 64 mandatów. Ponadto węgierscy kandydaci wzięli kilka mandatów z innych partii. Babiak, za którego agitował Szijjártó, rozgromił konkurencję, dostając w wyborach mera 76 proc. głosów w I turze. W radzie miejskiej Berehowa PPU i konkurencyjna Demokratyczna Partia Węgrów Ukrainy (DPUU) zdobyły w sumie 63 głosów i 21 na 34 mandaty.
Benzyny do ognia dolał incydent podczas inauguracyjnego posiedzenia rady gminy Siurte, w większości zamieszkanej przez Węgrów, na którym miejscowi radni odśpiewali hymn Węgier. Kijów zareagował 30 listopada wysłaniem funkcjonariuszy Służby Bezpieczeństwa Ukrainy, którzy przeszukali biura i dom szefa PPU Wasyla Brenzowycza w związku z podejrzeniami o separatyzm. U Brenzowycza znaleziono mapy Węgier sprzed I wojny światowej, gdy Zakarpacie wchodziło w ich skład. W internecie zaczęły się pojawiać nagrania, na których zamaskowane osoby na tle sztandarów skrajnej prawicy grożą zemstą zakarpackim Węgrom, którzy przyjęli węgierskie obywatelstwo.
– Nadszedł czas, by nasi ukraińscy koledzy wbili sobie do głowy, że miarka się przebrała! – komentował Szijjártó. Według niego Ukraina przypuściła w ten sposób atak na członka NATO, więc Sojusz powinien wyrazić solidarność. – Nie rozumiem, dlaczego nikt nie wyciąga konsekwencji wobec Ukrainy. Jeżeli któreś państwo członkowskie zostaje zaatakowane tysiące kilometrów stąd, każdy się z nim solidaryzuje, ale kiedy jest prowadzona otwarta agresja, wówczas wszyscy milczą – dodawał. Na dywanik wezwano Lubow Nepop, ambasadorkę Ukrainy na Węgrzech. Prorządowy „Magyar Nemzet” napisał, że Ukraińcy rozpoczęli na Zakarpaciu wojnę przeciw Węgrom. Oskarżenia o prowokowanie wojny domowej pojawiły się też w oświadczeniu europosłów Fideszu.
Sekretarz generalny NATO Jens Stoltenberg zastrzegł 2 grudnia, po posiedzeniu Rady Sojuszu z udziałem Gruzji i Ukrainy, że spory nie wpływają na relacje z Kijowem. W przeciwieństwie do innych sporów etnicznych relatywnie znaczny dystans zachowują mieszkańcy Zakarpacia. Ukraiński szef administracji obwodu Ołeksij Petrow wezwał SBU, by wytłumaczyła się z przeszukań, a lokalne partie węgierskie współpracują z krajowymi. W poprzedniej kadencji Brenzowycz był posłem Bloku Poroszenki, a DPPU podpisała właśnie memorandum o współpracy z rządzącym Sługą Narodu. W regionie nie ma znaczących tendencji separatystycznych. Zgodnie z listopadowym sondażem Fundacji Inicjatywy Demokratyczne 0,6 proc. mieszkańców popiera wyjście ze składu Ukrainy, a 2,8 proc. – autonomię dla obwodu.
W związku ze sporem do MSZ Ukrainy wezwano ambasadora Węgier