Po raz pierwszy szef dyplomacji USA odwiedził osady żydowskie na Zachodnim Brzegu.
Tournée Mike’a Pompeo po Europie i Bliskim Wschodzie będzie najpewniej jego ostatnim w roli szefa dyplomacji USA. Podobnie jak Donald Trump wciąż neguje on porażkę republikanina poniesioną w wyborach prezydenckich. Dyskomfort mogło więc wywołać to, że przywódcy wszystkich odwiedzonych państw zdążyli już pogratulować zwycięstwa kandydatowi demokratów Joemu Bidenowi. Wśród nich znaleźli się nawet najbliżsi sojusznicy Trumpa – Binjamin Netanjahu i Muhammad ibn Salman. Niemniej jednak historyczne z punktu widzenia światowej dyplomacji jest odwiedzenie przez Pompeo Wzgórz Golan i osad żydowskich na Zachodnim Brzegu.
– To jest część Izraela, i to kluczowa część – podkreślił Pompeo na Wzgórzach Golan. Potępił również to, co nazwał wezwaniem z „salonów w Europie i elitarnych instytucji w Ameryce”, by Izrael zwrócił je Syrii (odebrał je podczas wojny sześcio dniowej w 1967 r.). – Wyobraźcie sobie, że (prezydent Syrii Baszszar – red.) al-Asad kontroluje to miejsce, grożąc Zachodowi i Izraelowi – komentował Pompeo.
Podróż, której motywem przewodnim stało się umacnianie antyirańskiej koalicji, zbiegła się w czasie z nowymi sankcjami, jakie władze amerykańskie nałożyły na Teheran. Obostrzenia mają wzmocnić strategię „maksymalnej presji” na Iran, której orędownikiem przez ostatnie cztery lata pozostawał prezydent Trump.
Decydując się na taki ruch, republikanin próbuje również politycznie ograniczyć możliwości swojego demokratycznego następcy. Biden, który zdążył już zapowiedzieć szybki powrót do porozumienia nuklearnego, może mieć problem z ponownym zaangażowaniem się w dialog z Teheranem. Iran zaznaczył bowiem, że wróci do przestrzegania umowy tylko wtedy, kiedy zniesione zostaną amerykańskie sankcje. Chce także wynagrodzenia strat finansowych, jakie państwo poniosło w okresie prezydentury Trumpa. Takie żądania mogą okazać się ogromnym wyzwaniem dla demokraty, a ich szybka realizacja będzie niemal niemożliwa.
Ewentualna decyzja prezydenta elekta o zniesieniu sankcji może spotkać się ze zdecydowanym sprzeciwem państw regionu – przede wszystkim Arabii Saudyjskiej i Izraela. Pompeo wskazuje też, że „zmniejszenie presji osłabiłoby nowe partnerstwa na rzecz pokoju”. Czyli negocjowane niedawno układy między Izraelem a sunnickimi państwami Zatoki Perskiej.
Nie tylko w kwestii Iranu bliskowschodnia podróż sekretarza stanu może utrudnić Bidenowi stawianie pierwszych kroków w Białym Domu. Swoją obecnością Pompeo wzmocnił koalicję przeciwko Iranowi, lecz także pozycję Izraela wobec Palestyny.
Po serii decyzji legitymizujących obecność Państwa Żydowskiego w Palestynie podjętych przez administrację Trumpa Pompeo postanowił odwiedzić izraelskie osady na okupowanych terytoriach. Jest pierwszym sekretarzem stanu, który zdecydował się na taki krok. W towarzystwie szefa rządu Izraela pojawił się na Zachodnim Brzegu i Wzgórzach Golan, ogłaszając, że produkty tam wytwarzane oznaczane będą etykietą „wyprodukowano w Izraelu”. Podobnie jak w przypadku sankcji wobec Teheranu, prezydentowi elektowi trudno będzie się z takiej decyzji wycofać.