Tylko 6 proc. mieszkańców Belgii ma przeciwciała Covid-19 - wskazują wyniki najnowszego badania przesiewowego w tym bardzo mocno dotkniętym pandemią kraju. W piątek poinformowano o kolejnych 107 ofiarach śmiertelnych i blisko 600 przypadków koronawirusa.

"Jesteśmy uwięzieni" - mówi PAP, zapalając papierosa pięćdziesięciokilkuletni mężczyzna stojący w kolejce przed jednym ze sklepów w Brukseli. Jego komentarz oddaje nastroje w kraju, w którym mimo łagodzenia restrykcji cały czas nie można swobodnie się przemieszczać.

Dane przedstawiane przez wirusologów z federalnego centrum kryzysowego na konferencjach prasowych wyraźnie wskazują, że epidemia słabnie, ale liczba ofiar śmiertelnych i nowych zakażeń, choć wyraźnie niższa, cały czas nie utrzymuje się na dość wysokim poziomie.

W piątek poinformowano o 591 nowych przypadkach: 362 we Flandrii, 143 w Walonii i 57 w Brukseli. To rozbicie regionalne jest ważne, bo choć władze Belgii pozwalają na coraz większą swobodę, to w zeszłym tygodniu przełożono z 18 maja na 8 czerwca możliwość jednodniowych wypadów za miasto czy wyjazdów do drugich domów nad morzem lub w górach.

Władze są ostrożne, bo boją się przeniesienia zarazy z jednego miejsca do drugiego. Do tej pory dynamika zakażeń w poszczególnych regionach była dość stabilna. W szpitalach cały czas jest 2 555 pacjentów z Covid-19 i w ciągu minionych 24 godzin odnotowano 108 nowych przyjęć. 508 osób znajduje się na intensywnej terapii, o 34 mniej niż dzień wcześniej.

Od początku pandemii w 11,5-milionowej Belgii odnotowano 8 521 zgonów, co stawia ten kraj na pierwszym miejscu na świecie, jeśli chodzi o śmiertelność na milion osób. To jednak efekt bardzo skrupulatnej polityki przypisywania zgonów koronawirusowi, nawet bez testów, na podstawie objawów.

Ze wszystkich 8 521 ofiar 47 proc. zmarło w szpitalach, a 52 proc. w domach opieki. Tylko co piąty zmarły z tej drugiej grupy miał Covid-19 potwierdzony testem; 80 proc. to zakwalifikowane "podejrzane przypadki". Od początku pandemii w Belgii wykryto 52 011 chorych.

Mimo tych znacznie wyższych niż w Polsce liczb, dopiero ok. 6 proc. belgijskiego społeczeństwa ma przeciwciała, które wskazują, że przeszli zakażenie i mogą mieć odporność. Taki wynik dał test przesiewowy 3 400 próbek krwi przeprowadzony przez Uniwersytet w Antwerpii.

"Co trzy tygodnie pobieramy próbki z dużych laboratoriów w Walonii, Brukseli i Flandrii. W drugiej rundzie badań było to 3 400 próbek krwi z różnych kategorii wiekowych od 0 do 100 lat. Trzy tygodnie po pierwszym badaniu zaobserwowaliśmy wzrost (obecności antyciał - PAP) z 3 do 6 procent" - podkreślił cytowany przez portal VRT epidemiolog Pierre Van Damme.

Jak zaznaczył na podstawie tych wyników nie można liczyć na tak zwaną odporność stadną jako rozwiązanie mające służyć wyjściu z kryzysu. Specjaliści wskazują, że aby do niej doprowadzić i tym samym zmniejszyć możliwość transmisji wirusa antyciała musiałoby mieć ok. 60 proc. społeczeństwa. "To się nie zdarzy. Ta ścieżka została całkowicie porzucona w całej Europie" - oświadczył naukowiec.