Wniosek o odrzucenie projektu budżetu na 2020 r. w pierwszym czytaniu złożył podczas środowej debaty poseł Janusz Cichoń (KO). Zarzucił PiS m.in. zawłaszczanie dochodów podatkowych państwa rosnących dzięki wzrostowi gospodarczemu.
"To są takie czary-mary, ściema, którą w tym zakresie uprawiacie, bo przypisujecie cały wzrost - niemalże - dochodów podatkowych, wynikający ze wzrostu gospodarczego, wzrostu bazy podatkowej, działaniom dyskrecjonalnym. Tak opisane dochody podatkowe pozwalają wam na większe wydatki, wydajecie więcej niż powinniście. Wasze działania uszczelniające to propaganda sukcesu i nic więcej, bo mamy w tym obszarze do czynienia z zaniedbaniami" - mówił poseł.
Natomiast poseł niezrzeszony Ryszard Galla zapowiedział złożenie poprawki dotyczącej wydatków na mniejszości narodowe. Galla mówił o zbyt optymistycznych dochodach i niedoszacowanych wydatkach. Jako przykład oszczędności wskazał właśnie na wydatki dotyczące mniejszości narodowych i etnicznych. Poseł zauważył, że nie chodzi o wielkie pieniądze - kwotę 16 mln zł, która w projekcie została obniżona o ponad milion złotych, do kwoty niecałych 15 mln zł. Galla zaznaczył, że będzie chciał, aby kwotę tę zwiększyć.
"Dlatego już dziś będę składał poprawkę" - zapowiedział poseł. "To są żadne pieniądze, a dotykają dużej grupy społeczeństwa" - dodał.
Wicemarszałek Sejmu Ryszard Terlecki poinformował w środę wieczorem, że wniosek o odrzucenie projektu budżetu w pierwszym czytaniu będzie głosowany w bloku głosowań. Zgodnie z harmonogramem obrad, głosowanie ma się odbyć w czwartek w godzinach 15-17.
Minister finansów Tadeusz Kościński przedstawiając projekt w Sejmie mówił, że tegoroczny budżet pod wieloma względami jest rekordowy. "To pierwszy po 1990 r. budżet zrównoważony" - podkreślił. Jak tłumaczył, udało się to dzięki uszczelnieniu systemu podatkowego i odbudowie dochodów podatkowych państwa.
"Budżet ten odzwierciedla priorytetowe działania rządu, które mają zapewnić stabilność finansów publicznych przy jednoczesnym wspieraniu wzrostu gospodarczego i realizacji aktywnej polityki prorodzinnej i społecznej" - mówił minister. Zaznaczył, że budżet uwzględnia dwa z pozoru przeciwstawne cele, jakie ma do spełnienia państwo. Z jednej strony zapewnia bezpieczeństwo finansów publicznych a z drugiej stawia czoła wymaganiom i obowiązkom, jakie państwo ma wobec swoich obywateli.
Minister zastrzegł, że budżet, a szczególnie budżet zrównoważony, nie jest i nie może być celem samym w sobie. "Nie jest on tworzony tylko i wyłącznie dla wskaźników" - podkreślił. Jego zdaniem nie można bowiem zapominać o roli, jaką w dzisiejszej gospodarce rynkowej ma do spełnienia państwo.
Kościński zapewnił przy tym, że projekt jest racjonalny, oszczędny; świadczy o dyscyplinie fiskalnej, ale jednocześnie nie jest pozbawiony wrażliwości społecznej. Jak podkreślał Kościński, projekt gwarantuje stabilność i bezpieczeństwo finansów publicznych, a jednocześnie wspiera potencjał gospodarki i tych, którzy potrzebują pomocy.
Poparcie dla propozycji MF zadeklarował w imieniu PiS Henryk Kowalczyk. Poseł chwalił projekt za bardzo ambitną politykę wydatkową. "Po szczegółowej prezentacji budżetu przez ministra finansów, budżet ten można określić jako wyjątkowy, rewelacyjny" - powiedział. Zaznaczył, że jest to budżet zrównoważony, "czego nie było od kilkudziesięciu lat".
Zdaniem Włodzimierza Czarzastego z Lewicy wstyd mieć zrównoważony budżet, w sytuacji gdy wiele problemów pozostaje nierozwiązanych. Poseł mówił, że gdy patrzy na ten budżet, widzi głównie braki i niedotrzymane obietnice. Dlatego, jak zapowiedział, Lewica nie poprze projektu.
Według Izabeli Leszczyny z KO "budżet 2020 r. to budżet dla bogaczy", trzeba mieć bowiem pieniądze, żeby prywatnie korzystać z usług lekarza, na edukację dzieci, na coraz droższe zakupy. Leszczyna mówiła, że budżet na rok 2020 "jest tak samo zrównoważony, jak sędziowie pod rządami ustawy restrykcyjnej i represyjnej są niezawiśli". Posłanka oceniła, że w projekcie podeptano wszelkie reguły, normy i zasady obowiązujące w finansach publicznych.
Projekt krytykował także w imieniu KP PSL-Kukiz'15 Władysław Kosiniak-Kamysz. Jak mówił, zrównoważony budżet nie oznacza dobrego budżetu, który realizuje wszystkie potrzeby Polaków. Pytał, czy słowem „zrównoważony” da się zagwarantować systemowy wzrost emerytur czy otwieranie nowych oddziałów szpitalnych.
Wiceminister finansów Tomasz Robaczyński odpowiadając posłom opozycji, podkreślił, że zrównoważony projekt budżetu na 2020 rok, to "nie jest fetysz". "To jest równowaga między dochodami i wydatkami, by nie wydawać bez sensu pieniędzy na obsługę długu. Ten budżet jest też zgodny z regułą wydatkową. Zapewnia stabilność finansową w kolejnych latach" - mówił.
Dodał, że dzięki temu zaciągany przez Polskę dług jest tańszy, co powoduje, że mamy więcej środków. Robaczyński wskazał, że jeszcze kilka lat temu na obsługę długu płaciliśmy rocznie ponad 40 mld zł; obecnie to ok. 27 mld zł.
Ministerstwo Finansów przewiduje w projekcie, że zarówno dochody budżetu państwa, jak i wydatki w tym roku mają wynieść po ok. 435,3 mld zł. Założono, że PKB w ujęciu realnym wzrośnie o 3,7 proc., inflacja utrzyma się na poziomie 2,5 proc., a wzrost przeciętnego rocznego funduszu wynagrodzeń w gospodarce narodowej oraz emerytur i rent sięgnie nominalnie 6,3 proc. MF zapewnia, że projekt budżetu na 2020 r. spełnia kryteria stabilizującej reguły wydatkowej oraz deficytu sektora finansów według metodyki unijnej niższego niż 3 proc. PKB.