W niedzielę o godz. 9 rano rozpoczęły się w Hiszpanii wybory do PE, którym towarzyszy głosowanie do samorządów gmin oraz władz regionów. Tylko w pięciu z siedemnastu wspólnot autonomicznych kraju nie odbywają się wybory do lokalnych parlamentów.

Niedzielne wybory w Hiszpanii organizowane są blisko miesiąc po głosowaniu do krajowego parlamentu, w którym wygrała Hiszpańska Socjalistyczna Partia Robotnicza (PSOE). Ugrupowanie premiera Pedra Sancheza, które zdobyło 123 miejsca w 350-osobowym Kongresie Deputowanych, prowadziło też w przeprowadzanych w maju sondażach przed głosowaniem do PE, a także władz gmin i regionów.

Według poniedziałkowego badania firmy GAD3 wśród 54 zarezerwowanych dla Hiszpanii mandatów w PE 19-20 może przypaść PSOE, popieranej przez blisko 33 proc. wyborców. Drugie miejsce, według tego badania, zajmie centroprawicowa Partia Ludowa (PP), która z poparciem 19,7 proc. powinna zapewnić sobie 11-12 mandatów.

O trzecią lokatę w europejskich wyborach w Hiszpanii powalczą liberalni Ciudadanos (Cs) oraz lewicowa partia Podemos. Według sondażu GAD3 tych pierwszych w połowie maja popierało 13,5 proc., zaś drugich 10,6 proc. Hiszpanów, co może się przełożyć odpowiednio na 8-9 oraz 6-7 mandatów.

Z blisko 7-procentowym poparciem do PE wejść może również partia Vox. Sondaż GAD3 daje temu radykalnemu prawicowemu ugrupowaniu do 4 mandatów.

W Katalonii, w której w niedzielę odbywają się tylko wybory europejskie oraz gminne, istnieje szansa na zdobycie mandatu do PE przez czterech regionalnych polityków reprezentujących ugrupowania separatystyczne. Z opublikowanego w poniedziałek badania wynika, że miejsce w europarlamencie powinien zapewnić sobie były premier autonomicznego rządu Carles Puigdemont, jego zastępca Oriol Junqueras, a także inni byli ministrowie: Toni Comin i Clara Ponsati.

O ile Puigdemont, Comin i Ponsati ukrywają się przed hiszpańskim wymiarem sprawiedliwości w Belgii i Szkocji, o tyle Junqueras jest od 2018 r. osadzony w więzieniu wraz z innymi ośmioma separatystami z tego regionu. Wszyscy oskarżani są o organizację nielegalnego referendum niepodległościowego w Katalonii w 2017 r.

Czterech z oskarżonych – Oriol Junqueras, Josep Rull, Jordi Sanchez i Jordi Turull – wprawdzie w wyborach 28 kwietnia zdobyło mandat do Kongresu, ale w piątek prezydium tej izby zawiesiło ich w wykonywaniu funkcji deputowanego.

Junqueras, który jest "jedynką" na liście bloku wyborczego Teraz Republiki (Ahora Republicas) w wyborach do PE, liczy, że zdobycie mandatu pomoże mu promować na forum europarlamentu ideę niepodległości Katalonii.

W lutym przed Sądem Najwyższym w Madrycie ruszył proces dwunastu polityków z Katalonii, w tym Junquerasa, Rulla, Sancheza i Turulla. Stawiane oskarżonym zarzuty dotyczą rebelii, buntu, nieposłuszeństwa oraz malwersacji środków publicznych w związku z organizacją plebiscytu niepodległościowego. Najwyższą karę może otrzymać Junqueras, któremu grozi do 27 lat więzienia.

Marcin Zatyka (PAP)