Autonomia Palestyńska podała w środę, że w proteście wobec pomniejszenia przez Izrael transferu należnych jej ceł i podatków o kwoty wypłacane rodzinom Palestyńczyków zabitych, rannych w atakach na Izrael lub tam więzionych, rezygnuje z należnych jej pieniędzy.

"Nie przyjmujemy pieniędzy od strony izraelskiej" - powiedział palestyński premier Rami Hamdallah. Prezydent Autonomii Palestyńskiej Mahmud Abbas zdecydował 20 lutego, że nie zaakceptuje funduszy z należnych ceł, jeśli Izrael odliczy część z nich.

Rząd premiera Benjamina Netanjahu ogłosił w niedzielę, że zamrozi 138 mln dolarów z funduszy należnych władzom Autonomii Palestyńskiej, czyli kwotę, jaką przekazują one rodzinom Palestyńczyków więzionych w Izraelu za antyizraelskie akty agresji. Izraelski komitet ministerialny ds. bezpieczeństwa narodowego postanowił zastosować ten krok, wprowadzając w życie ustawę podjętą przez Kneset w lipcu ub. roku.

Ustawa ta stanowi, że część funduszy, które władze Autonomii Palestyńskiej przekazują sprawcom ataków antyizraelskich bądź ich rodzinom, powinna być odliczana jako "stanowiąca zapłatę dla terrorystów" od wpływów z podatków transferowanych co roku przez Izrael na konta palestyńskich instytucji.

Ponadto premier Netanjahu jako szef resortu obrony wydał swym podwładnym instrukcje, aby dokładnie obliczyli dodatkowe wydatki, jakie czyni Autonomia Palestyńska "w związku z popieraniem terrorystów i ich rodzin".

Izraelska administracja obliczyła, że w ciągu 2018 roku Autonomia Palestyńska przekazała ponad 138 mln dolarów "terrorystom więzionym w Izraelu i ich rodzinom oraz zwolnionym więźniom".

W ramach tymczasowych porozumień pokojowych Izrael pobiera cła i inne podatki w imieniu Autonomii Palestyńskiej i transferuje co miesiąc do Palestyny. Transfery te pokrywają około dwóch trzecich budżetu palestyńskich władz.

Przewiduje się, że zamrożenie części funduszy będzie potężnym ciosem finansowym dla przywódców palestyńskich, zwłaszcza że USA obcięły niedawno ponad 200 mln dol. pomocy dla Palestyńczyków. W związku z tym władze Autonomii nie będą w stanie wypłacić pełnych pensji swoim pracownikom.

Izrael utrzymuje, że wypłaty dla rodzin więźniów zachęcają stronę palestyńską do stosowania przemocy. Palestyńczycy z kolei twierdzą, że wypłata pobranych ceł i podatków stanowi istotną formę pomocy socjalnej dla wszystkich obywateli Autonomii.

Także w środę doszło do aresztowania przez Izrael dwóch znaczących Palestyńczyków

W Ramallah, gdzie mają siedzibę władze Autonomii Palestyńskiej, izraelska służba bezpieczeństwa Szin Bet aresztowała Palestyńczyka, który według Izraela jest znany z "poważnej bieżącej działalności terrorystycznej". Zakaria Zubeidi, uczestnik drugiej palestyńskiej intifady, która wybuchła po załamaniu się rozmów pokojowych w Camp David, a następnie dowódca Brygad Męczenników Al-Aksy związanych z Fatahem prezydenta Palestyńczyków Mahmuda Abbasa, od lat znajdował się na izraelskiej liście osób poszukiwanych. Później Zubeidi prowadził normalne życie, zajmując się z ramienia Autonomii sprawami więźniów i studiując nauki polityczne na Uniwersytecie Bir Zajt na Zachodnim Brzegu Jordanu.

Natomiast w Jerozolimie izraelska policja pod zarzutem oszustwa i fałszerstwa aresztowała palestyńskiego urzędnika Adnana Gaitha, pełniącego funkcję palestyńskiego gubernatora Jerozolimy, ale wieczorem go zwolniono.

Według ministerstwa obrony Izraela palestyńskie władze wypłacają miesięcznie 2 300 euro dożywotniej pensji palestyńskim więźniom odbywających kary 20-30 lat pozbawienia wolności; więźniom, którzy obywają kary 3-5 lat, przekazują 468 euro miesięcznie.