Wałbrzyski sąd przekazał do Sądu Rejonowego Wrocław Krzyki sprawę sędziego Sądu Apelacyjnego we Wrocławiu Roberta W., który został oskarżony o kradzieże sprzętu elektronicznego w sklepach. Do przestępstw doszło w lutym 2017 r. we Wrocławiu i Wałbrzychu.

Wcześniej w listopadzie 2018 r. Sąd Rejonowy w Wałbrzychu złożył do Sądu Najwyższego wniosek o przekazanie poza rejon Sądu Apelacyjnego we Wrocławiu sprawy sędziego tego sądu Roberta W., który został oskarżony wraz z małżonką o kradzieże sprzętu elektronicznego w sklepach. Do przestępstw doszło w lutym 2017 r. we Wrocławiu i w Wałbrzychu.

Wniosek do SN był motywowany tym, że oskarżonego sędziego Roberta W. łączy osobista znajomość z sędziami z Wałbrzycha, dlatego zdecydowana większość z nich, bo aż 38 sędziów, wyłączyło się z tej sprawy. SN uznał, że sprawa jest na tyle prosta, że może być jednak osądzona przez sędziów z Wałbrzycha, tym bardziej, że dwóch z nich nie wyłączyło się ze sprawy.

Rzecznik Sądu Okręgowego w Świdnicy sędzia Marzena Rusin-Gielniewska poinformowała we wtorek PAP, że 3 stycznia 2019 r. Sąd Rejonowy w Wałbrzychu wydał postanowienie o przekazaniu sprawy do Sądu Rejonowego Krzyki we Wrocławiu.

„Wynika to z faktu, że śledztwo w sprawie jednej kradzieży dokonanej we Wrocławiu zostało wszczęte jako pierwsze przez Prokuraturę Rejonową Wrocław Krzyki-Zachód we Wrocławiu. Kradzieży dokonano 6 lutego 2017 r., a śledztwo wszczęto 7 lutego. Dopiero dzień później, 8 lutego, ruszyło śledztwo w Wałbrzychu w sprawie kradzieży z 4 lutego” - wyjaśniła rzecznik.

We wrześniu 2018 r. do Sądu Rejonowego w Wałbrzychu trafił akt oskarżenia wobec sędziego Sądu Apelacyjnego we Wrocławiu Roberta W. Chodzi o zarzuty dwóch kradzieży sprzętu elektronicznego. Oskarżeniem objęta została także żona sędziego Ewa W., której prokuratura zarzuciła dokonanie jednej kradzieży. Akt oskarżenia przygotowany został przez Wydział Spraw Wewnętrznych Prokuratury Krajowej.

Według prokuratury, materiał dowodowy wskazuje, że 4 lutego 2017 r. w markecie w Wałbrzychu sędzia W. wspólnie z żoną Ewą ukradł dwa głośniki, dwa pendrive'y oraz kabel. Skradzione sprzęty były warte ponad 2,1 tys. zł. Dwa dni później - 6 lutego 2017 r. - w markecie we Wrocławiu sędzia W. skradł dwa głośniki, 13 pendrive'ów, dwie kart micro SD i słuchawki. Jego łup wart był ponad 2,4 tys. zł.

W. twierdził, że przedmioty te kupił wcześniej - ale nie okazał dowodu zapłaty. Tłumaczył też, że te rzeczy wyniósł, bo "nie było nikogo przy wejściu, by to zgłosić" - czemu zaprzeczyli świadkowie z marketu.

Dzięki monitoringowi ze sklepu pracownicy obserwowali, jak 6 lutego 2017 r. sędzia wkłada do koszyka różne akcesoria i przy pomocy cążek i nożyka przełamuje ich zabezpieczenia. Puste opakowania odkładał na półki, a znajdujący się w nich wcześniej sprzęt wkładał do kieszeni. W. zatrzymano za linią kas. Skradzione akcesoria, cążki i nożyk miał w kieszeni - podawała już wcześniej prokuratura.

Z kolei na podstawie analizy zapisów monitoringu ustalono, że kradzieży 4 lutego 2017 r. dokonały dwie osoby - kobieta i mężczyzna. "Ustalono, że kobietą była podejrzana Ewa W., mężczyzną zaś - jej mąż Robert W., sędzia Sądu Apelacyjnego we Wrocławiu" - przekazała prokuratura.

"W wyniku przeszukania w miejscu zamieszkania Ewy W. i Roberta W. ujawniono i zabezpieczono m.in. dwa głośniki i kabel o takich samych numerach seryjnych jak numery seryjne na pustych opakowaniach ujawnionych w sklepie" - poinformowała PK.

W końcu lutego 2018 r. Sąd Najwyższy utrzymał decyzję niższej instancji w sprawie uchylenia immunitetu W., co otworzyło prokuraturze drogę do postawienia sędziemu zarzutów.

Immunitet sędziemu W. w pierwszej instancji uchylił we wrześniu 2017 roku Sąd Apelacyjny w Warszawie jako sędziowski sąd dyscyplinarny. SA uznał wtedy, że wniosek prokuratury w "wyjątkowo wysokim stopniu" uprawdopodobnia postawienie W. zarzutów. Od tamtej decyzji odwołała się obrona sędziego. Obrońca wnioskował o powołanie biegłego w celu ustalenia stanu psychicznego sędziego w momencie czynu.

Sąd Najwyższy uznał jednak, że choć taki wniosek obrony jest zrozumiały i uzasadniony w całej sprawie, to jednak nie ma znaczenia na etapie postępowania o uchylenie immunitetu. "Sąd w tym postępowaniu nie musi mieć absolutnej pewności, że przestępstwo zostało popełnione, tylko ocenia dowody przedstawione wraz z wnioskiem prokuratury oraz to, czy przedstawiona w tym wniosku wersja wydarzeń jest dostatecznie uprawdopodobniona, a zachowanie cechuje się większym niż znikomy ładunkiem społecznej szkodliwości" - wskazywał SN.

W połowie października 2017 roku Sąd Najwyższy utrzymał decyzję o obniżeniu wynagrodzenia i o zawieszeniu sędziego W. "Materiał dowodowy sprawy jest porażający i przygnębiający. Wyrządza niepowetowaną szkodę wymiarowi sprawiedliwości" - mówił w uzasadnieniu tamtej decyzji sędzia SN Zbigniew Myszka.