Prezydent stolicy poinformowała w środę o wydaniu zakazu organizacji w niedzielę 11 listopada Marszu Niepodległości. Następnie prezydent Andrzej Duda spotkał się z premierem Mateuszem Morawieckim i - jak poinformował rzecznik prezydenta Błażej Spychalski - na spotkaniu ustalono, że zostanie zorganizowany "wspólny biało-czerwony marsz", który będzie objęty patronatem narodowym przez prezydenta, a jego organizacją zajmie się rząd.
Gronkiewicz-Waltz została spytana w czwartek w radiu TOK FM czy zamierza uczestniczyć w tym marszu. "Nie, nie planuję. W czasie marszu co roku siedzę w centrum bezpieczeństwa; jestem odpowiedzialna za obserwowanie marszu, ewentualnie kontakty z policją" - odparła.
Powiedziała też, że decyzję o zakazie Marszu Niepodległości wydała na podstawie sygnałów otrzymanych od policji. Wskazała, że w jednym z pism jakie wpłynęły do ratusza pod koniec października, Komenda Stołeczna zwracała się "z prośbą o wprowadzenie dodatkowego zabezpieczenia na trasie marszu pod kątem zagrożeń terrorystycznych" w postaci betonowych zapór na skrzyżowaniach.
Przypomniała też o doniesieniach, według których znaczna część policjantów poszła w ostatnim czasie na zwolnienia lekarskie. "Przy mniejszej ilości policjantów jest oczywiste, że bezpieczeństwo będzie mniejsze. Wiadomo, że nie będą sprowadzane posiłki, a zawsze były sprowadzane posiłki. Teraz jest to niemożliwe. Nie możemy mieć na to zamkniętych oczu" - podkreśliła.
Dopytywana czy według niej zakaz Marszu Niepodległości zostanie utrzymany przez sąd - organizatorzy Marszu Niepodległości zapowiedzieli złożenie do sądu odwołania od decyzji prezydent Warszawy - Gronkiewicz-Waltz odpowiedziała, że "trudno powiedzieć, bo jest on (sąd) niezawisły". "W tej chwili to nie ma znaczenia, bo i tak jest to manifestacja państwowa" - dodała.
Rzecznik KGP insp. Mariusz Ciarka poinformował w środę, że w całym kraju na zwolnieniach lekarskich może przebywać nawet kilkanaście procent funkcjonariuszy. Jak podają media, zwolnienia mają być formą protestu policjantów, domagających się m.in. podwyżek. Ze stanowiska przekazanego w niedzielę PAP przez przewodniczącego zarządu głównego Niezależnego Samorządnego Związku Zawodowego Policjantów Rafała Jankowskiego wynika, że przebywanie funkcjonariuszy na zwolnieniach nie jest elementem ogólnej akcji protestacyjnej i związek nie wzywał do takiej formy protestu.
Jak podał we wtorek w Łodzi Ciarka, Komendant Główny Policji zadecydował, że funkcjonariusze, którzy będą pełnili służbę 11 listopada w Warszawie, powinni być za to docenieni i dostaną nagrody po tysiąc złotych.
Prezydent Warszawy uzasadniając w środę decyzję o zakazie organizacji Marszu Niepodległości, wskazywała m.in. na to, że rezolucja Parlamentu Europejskiego z października br. w sprawie wzrostu liczby neofaszystowskich aktów przemocy wzywa państwa członkowskie do podjęcia kroków przeciwko mowie nienawiści i przemocy.
Organizatorzy Marszu Niepodległości zapowiedzieli odwołanie się do sądu od decyzji prezydent Warszawy, zapewniali w środę, że w ostateczności odbędzie się marsz na zasadzie zgromadzenia spontanicznego.
W ubiegłorocznym Marszu Niepodległości, który przeszedł ulicami Warszawy 11 listopada pod hasłem "My chcemy Boga", według szacunków policji wzięło udział około 60 tys. osób. Wśród transparentów trzymanych przez uczestników marszu znalazły się takie, na których widniały hasła: "Wszyscy różni, wszyscy biali" czy "Europa tylko dla białych". W zeszłym roku media donosiły też o skandowaniu haseł "Sieg Heil", "Biała siła" czy "Żydzi won z Polski".
Sprzeciw wobec "tolerowania przez władze państwowe zachowań rasistowskich i ksenofobicznych" przyjęła Rada Warszawy. Stanowiska tego nie poparli radni PiS, którzy zapewniali zarazem, że władze państwowe nie tolerują takich zachowań.