"Polsko-niemiecka codzienność wygląda następująco - partnerstwa szkół i miast istnieją nadal, podobnie jak niezliczone inicjatywy społeczne i współpraca w regionie przygranicznym, wymiana handlowa kwitnie", a Forum Polsko-Niemieckie swoją obecnością zaszczycą prezydenci obu krajów, Andrzej Duda i Frank-Walter Steinmeier - wskazuje berliński dziennik we wtorkowym komentarzu.
"Pytanie tylko, do kogo dotrą z tą symboliką i swoimi apelami?" - pyta gazeta, oceniając, że "duża część Niemców i Polaków w ostatnich latach stała się sobie obca i przestała rozumieć sposób myślenia w drugim kraju i sobie to nawzajem wyrzuca". Wskazuje przy tym, że wina leży po obu stronach.
W Polsce "za większość (powodów do) irytacji odpowiedzialność ponosi narodowo-populistyczny rząd PiS, a pogląd ten podziela większość Europejczyków" - ocenia "Tagesspiegel", pisząc w tym kontekście, że PiS "podkopuje niezawisłość sądów i mediów publicznych", w polityce krajowej "stawia na antyniemiecką propagandę", a o Unii Europejskiej "wypowiada się z pogardą".
Jednak Niemcy "również nie są bez winy, jeśli chodzi o rozpad partnerstwa" Berlina i Warszawy - podkreśla "Tagesspiegel". "Niemiecko-rosyjski gazociąg Nord Stream 2 ignoruje interesy bezpieczeństwa Polski" oraz "jest sprzeczny z unijną polityką energetyczną" - wylicza dziennik - a starania Niemiec w sprawie unijnej dyrektywy o pracownikach delegowanych "w Europie Środkowej uważane są nie za szlachetny gest dla dobra uciskanych, lecz za bezwstydny protekcjonizm, który kraje bałtyckie, Polskę i Czechy ma pozbawić konkurencyjnej przewagi".
"Tagesspiegel" odnotowuje też "skargi, że niemiecka gospodarka wykorzystuje państwa członkowskie UE na wschodzie jako swój przedłużony warsztat", co - jak zauważa - nie przyczynia się do tego, by w krajach tych rozwijały się przyszłościowe branże i prowadzone były badania oraz by możliwa była modernizacja, dzięki której dołączą do reszty Europy.
W tej sytuacji "Tagesspiegel" radzi, by "nie rezygnować przedwcześnie z nadziei na opamiętanie i poprawę w Polsce", ale też zastrzega, że także Niemcy "powinny być gotowe do weryfikacji poglądów". "Po drugie, należy nieugięcie walczyć o udział Polski w europejskim projekcie", a po trzecie - "jasno oddzielić od siebie sprawy zasadnicze, takie jak demokracja czy niezawisłość sądownictwa, w których UE nie może ustąpić, od spraw spornych, w których kompromisy mogą okazać się pomocne", i wreszcie po czwarte - "wykorzystywać możliwości wywierania nacisku, np. podczas negocjacjach na temat unijnego budżetu.
W ocenie "Tagesspiegla" wyniki wyborów samorządowych w Polsce pokazują, że PiS zachowuje silną pozycję, co znaczy, że Niemcy nie mogą liczyć na jego rychłe odejście, PiS z kolei "musi przyznać, że jego sukces ma granice" oraz że "reprezentuje tylko jedną trzecią wyborców" i nie ma poparcia w dużych miastach.
"Sąsiadom zdarza się pokłócić, czasem mocno. Mogą się jednak odnaleźć, jeśli tego zechcą i zdołają dojrzeć wspólne interesy" - konkluduje gazeta.