Nie przypominam sobie, by gliwickie listy kandydatów na radnych były tematem posiedzeń zarządu Platformy - powiedział w sobotę PAP rzecznik PO Jan Grabiec. Wcześniej posłowie PO mieli zmienić kandydatów na listach wyborczych bez ich wiedzy.

Zmiany na listach Koalicji Obywatelskiej w Gliwicach opisywały lokalne media. Jak podały „Nowiny Gliwickie”, lokalne struktury Nowoczesnej i Platformy przez ostatnie miesiące negocjowały miejsca na listach w ramach powołanej na szczeblu krajowym KO. Następnie, zgodnie z procedurami, dokumenty przekazano pełnomocnikowi wyborczemu, który miał je złożyć w Państwowej Komisji Wyborczej.

„Ale poseł Borys Budka i posłanka Marta Golbik zmienili kandydatów na listach. Wstawiono nowych, a ci, którzy byli na nich przedtem, o roszadach dowiedzieli się dzień po rejestracji. Wtedy, gdy już nic nie można było zrobić. W ten sposób wyeliminowano osoby niewygodne oraz uniemożliwiono im kandydowanie z innych list” - napisały „Nowiny”.

O mandat nie będą się ubiegać się m.in. wieloletni radni Platformy Kajetan Gornig i Dominik Dragon. O tym, że nie znajdą się na listach, ci kandydaci mieli dowiedzieć się na kilka godzin przed końcem ich rejestracji. Obaj należeli do grupy, która nie raz krytykowała bezpartyjnego prezydenta Zygmunta Frankiewicza. Kilka tygodni temu Frankiewicz przyjął poparcie Platformy i Nowoczesnej w najbliższych wyborach.

Po usunięciu Dragona i Gorniga, na listach pojawiła się m.in. Katarzyna Kuczyńska-Budka, współpracowniczka marszałka Wojciecha Saługi i żona posła Borysa Budki – podał lokalny dodatek „Gazety Wyborczej”. „Nowiny” opisywały, że z list usunięto też m.in. nazwiska społeczniczek: Katarzyny Janus, Natalii Wójcik i Ewy Lutogniewskiej.

W wywiadzie dla „Nowin” Budka powiedział, że ostateczna wersja list kandydatów została przyjęta – zgodnie z obowiązującymi przepisami wewnętrznymi – przez zarząd krajowy Platformy.

„Decyzje władz krajowych wiązały się przede wszystkim z budowaną od wielu miesięcy w całej Polsce koalicją Platformy Obywatelskiej i Nowoczesnej. Na szczeblu krajowym uznaliśmy, że nie możemy wysiłku zawiązania Koalicji Obywatelskiej, która ma wygrać te i kolejne wybory, poświęcić w imię lokalnych, niezrozumiałych dla wyborców, osobistych rozgrywek części radnych. W samorządzie i w polityce, by mieć efekty, trzeba pracować zespołowo. Nie wszyscy to zrozumieli, dlatego musieliśmy dokonać zmian” - mówił poseł.

Rzecznik PO Jan Grabiec, pytany o tę sprawę przez PAP, powiedział, że nie przypomina sobie, aby gliwickie listy były tematem posiedzeń zarządu Platformy. "Możliwe, że jakieś rozmowy się toczyły pomiędzy kierownictwem PO a szefem regionu, ale nie mam wiedzy na ten temat" - dodał.