Co najmniej do jesieni tego roku potrwa jeszcze proces Tomasza Arabskiego i czterech innych urzędników ws. organizacji wizyty prezydenta L. Kaczyńskiego w Katyniu z 10 kwietnia 2010 r. We wtorek sąd wyznaczył kolejne terminy rozpraw na: 10 lipca oraz 6 i 25 września.

Na początku stycznia tego roku Sąd Okręgowy w Warszawie rozpoczął tzw. zaliczanie materiału dowodowego w tej sprawie. Zazwyczaj jest to jedna z ostatnich czynności w procesie przed jego zakończeniem, mowami końcowymi stron i wyrokiem. Kontynuacji zaliczania materiału dowodowego poświęcone mają być terminy wrześniowe - drugi z nich odbędzie się na sali posiedzeń niejawnych i będzie dotyczył materiałów tajnych.

Z kolei 10 lipca sąd, uwzględniając wniosek jednej z pełnomocniczek oskarżycieli prywatnych mec. Anny Mazur, wezwał jeszcze jednego świadka - pilota samolotu Jak-40, który 10 kwietnia 2010 r. z dziennikarzami na pokładzie lądował na smoleńskim lotnisku przed katastrofą Tu-154.

"Wydaje się, że wyświetlenie wszystkich okoliczności związanych z aktualnością kart podejścia ma kluczowe znaczenie dla rozstrzygnięcia tej sprawy" - uzasadniała na wtorkowej rozprawie konieczność przesłuchania tego świadka mec. Mazur.

Dodała, że jej wniosek jest m.in. wywołany wtorkowymi zeznaniami przed sądem Pawła O. - b. oficera 36. specpułku zajmującego się transportem najważniejszych osób w państwie. Jednym z głównych wątków tego przesłuchania była kwestia aktualności posiadanych przez jednostkę kart podejścia smoleńskiego lotniska.

O. zeznał, że jego jednostka otrzymała informację z polskiej ambasady w Moskwie, iż karty podejścia do smoleńskiego lotniska nie uległy zmianie i karty będące w posiadaniu specpułku z 2009 r. pozostają aktualne. "Na lotniskach wojskowych takie karty są aktualizowane co kilka lat, a nie tak jak na na lotniskach cywilnych, co kilka miesięcy" - zaznaczył. Ocenił, że w związku z tym "taka informacja o aktualności kart nie była niczym dziwnym".

Sąd uwzględnił także wniosek obrońcy Arabskiego, mec. Andrzeja Bednarczyka, o zwrócenie się do kancelarii premiera w sprawie przekazania korespondencji między Arabskim a dowództwem Sił Powietrznych dotyczących lotu premiera Donalda Tuska do Afganistanu z 15 sierpnia 2009 r. Jak wskazywał mec. Bednarczyk, chodzi o informację dowództwa Sił Powietrznych wskazującą, że "ze względu na warunki techniczne lotniska afgańskiego, jego minima, jak i minima samolotu, takie loty nie będą mogły odbywać się samolotem Tu-154".

"Okoliczności wskazane we wniosku mogą zobrazować, w jaki sposób instytucje zaangażowane w przygotowanie i wykonanie lotów z wykorzystaniem wojskowego specjalnego transportu interpretowały obowiązujące w tym zakresie przepisy i jaka była pragmatyka ich działania" - ocenił uwzględniając ten wniosek sędzia Hubert Gąsior.

Oddalony został natomiast wniosek innego z pełnomocników oskarżycieli, mec. Stefana Hambury, o wezwanie na świadka Antoniego Macierewicza w związku z ustaleniami poczynionymi w toku prac podkomisji badającej katastrofę smoleńską. "Okoliczności, na które miałby być przesłuchany ten świadek wychodzą poza granice czynu zarzuconego aktem oskarżenia" - uzasadnił oddalenie tego wniosku sędzia Gąsior.

Sprawa dotyczy organizacji wizyty prezydenta Lecha Kaczyńskiego w Katyniu 10 kwietnia 2010 r. Oskarżeni to - poza byłym szefem Kancelarii Prezesa Rady Ministrów z lat 2007-2013 Tomaszem Arabskim - dwoje urzędników kancelarii premiera - Monika B. i Miłosław K. oraz dwoje pracowników ambasady RP w Moskwie - Justyna G. i Grzegorz C. Grozi im do 3 lat więzienia. Proces rozpoczął się w marcu 2016 r.

Podstawą złożonego w 2014 r. prywatnego aktu oskarżenia jest art. 231 Kodeksu karnego, który przewiduje do 3 lat więzienia za niedopełnienie obowiązków funkcjonariusza publicznego. Akt oskarżenia wniesiono po tym, gdy Prokuratura Okręgowa Warszawa-Praga umorzyła prawomocnie śledztwo ws. organizacji lotów premiera i prezydenta do Smoleńska z 7 i 10 kwietnia 2010 r. Oskarżycielami prywatnymi są bliscy kilkunastu ofiar katastrofy - m.in. Anny Walentynowicz, Janusza Kochanowskiego, Andrzeja Przewoźnika, Władysława Stasiaka, Sławomira Skrzypka i Zbigniewa Wassermanna.

Do procesu - jako "rzecznik praworządności" - przyłączyła się prokuratura. W rozprawach uczestniczy zwykle dwóch prokuratorów z Prokuratury Okręgowej w Warszawie.

Ostatnio - 23 kwietnia - kilkugodzinne zeznania w tym procesie złożył b. premier Donald Tusk.