Przewodnicząca zespołu śledczego PO ds. zagrożeń bezpieczeństwa państwa Joanna Kluzik-Rostkowska podkreśliła w środę, że nowy minister obrony narodowej Mariusz Błaszczak powinien zacząć urzędowanie od audytu po swoim poprzedniku Antonim Macierewiczu. "Jeżeli tego audytu nie zrobi i nie przedstawi go wszystkim, to będzie ponosił odpowiedzialność za wszystkie te błędy, zaniechania, czy też "kopalnię pieniędzy", jaką sobie zrobił Antoni Macierewicz z MON i ze spółek (należących do PGZ)" - oświadczyła posłanka.
"To próba wprowadzania złych emocji pomiędzy rząd PiS" - ocenił szef Komisji Obrony Narodowej Michał Jach (PiS). "To się totalnej opozycji na pewno nie uda" - oświadczył.
Podczas posiedzenia zespołu śledczego posłowie pytali czy działalność Antoniego Macierewicza w podległej mu Polskiej Grupie Zbrojeniowej, gdy szefował MON, była zwykłą nieudolnością, "czy może dywersją?". Zastanawiali się, czy ktoś poniesie odpowiedzialność za to, że "pomimo panoszącego się Bizancjum i lukratywnych kontraktów dla amerykańskich lobbystów, ekipa Macierewicza nie odniosła żadnych sukcesów".
Zespół śledczy PO krytycznie ocenił m.in. realizację programów zbrojeniowych w ostatnich latach, "milionowe" kontrakty z amerykańskimi lobbystami i rosnące koszty organizacji targów zbrojeniowych. Poseł Cezary Tomczyk (PO) poinformował, że w centrali Polskiej Grupy Zbrojeniowej w Warszawie i Radomiu liczba zatrudnionych wzrosła z 60 do ponad 270 osób. "Ze starego składu zostało około 10 osób, pensje członków zarządu wrosły dwukrotnie" - mówił Tomczyk.
Zaproszony do udziału w posiedzeniu były prezes Huty Stalowa Wola i były wiceprezes PGZ Krzysztof Trofiniak ocenił, że planowane wcześniej zatrudnienie w centrali PGZ nie powinno przekraczać 60-80 osób. "Większość tych osób powinna posiadać umiejętność i doświadczenie w prowadzeniu i koordynowaniu prac rozwojowych z pogranicza wiedzy wojska, które wykorzystuje sprzęt oraz przemysłu, który może ten sprzęt dostosować do potrzeb wojska, do wykonywania zadań na polu walki" - powiedział Trofiniak. W jego ocenie "obecnie takich ludzi brakuje, szczególnie w spółkach zajmujących się produkcją".
Były szef MON Tomasz Siemoniak (PO) ocenił, że zwolnienie ze spółek PGZ kilkuset świetnych fachowców jest problemem niezwykle poważnym, bo dotyczy bezpieczeństwa państwa i rozwoju gospodarki. "Naszym moralnym zobowiązaniem jest powiedzieć, (że) wrócicie, że będzie normalnie, że ten koszmar nie może wiecznie trwać" - powiedział polityk. Zwrócił uwagę, że w przemyśle zbrojeniowym pracuje kilkanaście tysięcy osób. "Byłem na spotkaniach w Siemianowicach i Skarżysku-Kamiennej, są tam pracownicy przerażeni tym, co się dzieje w przemyśle obronnym" - zauważył Siemoniak. Zadeklarował, że zespół śledczy oraz gabinet cieni PO, będą ten temat "mocno podejmować".
"Chcielibyśmy znać listę zarówno prywatnych spółek PR, jak i kancelarii prawnych, które zajmują się dzisiaj obsługą spółek, które należą do Polskiej Grupy Zbrojeniowej" - powiedziała Kluzik-Rostkowska. Zapowiedziała złożenie interpelacji w tej sprawie. Według niej sytuacji w PGZ powinno być poświęcone posiedzenie Komisji Obrony Narodowej (KON).
"Totalna opozycja potępia w czambuł wszystko, co robi rząd Prawa i Sprawiedliwości, a ja nie będę się wdawał w pyskówkę Platformy Obywatelskiej" - stwierdził Michał Jach.
Proszony przez PAP o ocenę zmian kadrowych w PGZ Jach powiedział: "Jaki był stan nie tylko spółek zbrojeniowych, ale też wszelkich spółek Skarbu Państwa w 2015 roku, to widzimy z oficjalnych informacji i tego nie ma co komentować".
Pytany o zwołanie komisji obrony Jach oświadczył, że opozycja ma narzędzia, aby zwołać posiedzenie na dowolny temat. "Mogą to zrobić, wiedzą jak, a ja jestem zobowiązany takie posiedzenie przeprowadzić i na pewno to zrobię" - zapowiedział.