"Nigdy wcześniej w tak krótkim czasie gospodarka nie otrzymywała tak silnych ciosów jednocześnie. To zarówno światowy kryzys finansowy, załamanie rynków surowcowych, sankcje, zamknięcie rynków finansowych i technologicznych" - powiedział Miedwiediew, opisując wydarzenia minionych sześciu lat. Ocenił, że w wypadku rosyjskiej gospodarki, "z jej problemami strukturalnymi", takie zjawiska groziły "po prostu katastrofą".
Mimo to - jak ocenił - władze poradziły sobie z zagrożeniami; gospodarka "nie tylko przetrwała", ale i zaczęła się rozwijać.
Miedwiediew oświadczył, że najnowsze sankcje amerykańskie, którymi objęci zostali przedstawiciele Rosji, są próbą walki "metodami nieuczciwej konkurencji". Oskarżył USA o to, że usiłują "wypchnąć" Rosję z polityki światowej i międzynarodowych stosunków gospodarczych.
Zarzucił zarówno Ameryce, jak i krajom europejskim, iż "zaczęły uparcie narzucać Rosji rolę wroga". "Te sześć lat były okresem utraty złudzeń o naszych partnerach" - powiedział premier, który w okresie swej prezydentury (2008-12) uważany był za polityka liberalnego i skłonnego do dialogu z Zachodem.
Mówiąc o najnowszych sankcjach amerykańskich Miedwiediew wyraził przekonanie, że w ostatecznym rozrachunku wszystkie te działania będą korzystne dla gospodarki rosyjskiej. "Bez wątpienia, poradzimy sobie z tą presją. Nauczyliśmy się to robić" - zapewnił. Ostrzegł, że Moskwa nie zapomni, "kto prowadzi tę politykę antyrosyjską, kto szkodzi naszemu krajowi".
Miedwiediew wspomniał, że kieruje rządem dłużej, niż którykolwiek z poprzednich premierów współczesnej Federacji Rosyjskiej.
Obserwatorzy w Moskwie nie wykluczają jego odejścia ze stanowiska, gdy w maju, po inauguracji prezydenta Władimira Putina, powołany zostanie nowy gabinet. Niektórzy komentatorzy oceniają jednak, że przyszłość polityczna Miedwiediewa, stojącego na czele rządu od 2012 roku, nie jest zagrożona.