Zgodnie z zapowiedzią Narodowego Biura Wyborczego, wszyscy, którzy do godz. 19 stanęli w kolejce do lokali wyborczych, będą mogli zagłosować. W niektórych miejscach oznacza to duże przesunięcie godziny zamknięcia lokali. Frekwencja o godz. 18.30 była w tym roku wyższa niż całkowita frekwencja w poprzednich wyborach w 2014 r. Wtedy do urn poszło 61,73 proc. wyborców
Szef zbliżonego do rządu ośrodka Medianezo, Levente Boros Bank wyraził pogląd w telewizji M1, że bardzo wysoka frekwencja może być niekorzystna dla niektórych partii opozycyjnych, bo podnosi próg wyborczy.
Na pewno dostaną się do parlamentu rządząca koalicja Fideszu i Chrześcijańsko-Demokratycznej Partii Ludowej oraz opozycyjny Jobbik, przesuwający się w ostatnich latach coraz bardziej z radykalnie prawicowego sektora sceny politycznej ku centrum.
W trudnej sytuacji może natomiast znaleźć się koalicja Węgierskiej Partii Socjalistycznej i partii Dialog, gdyż w jej przypadku próg wyborczy wynosi 10 proc., a także Koalicja Demokratyczna b. socjalistycznego premiera Ferenca Gyurcsanya, ponieważ - jak wskazał Boros Bank - ma „fanatyczną”, ale ograniczoną ilościowo bazę wyborczą.
Zdaniem Borosa Banka wysoka jak dotąd frekwencja może wynikać z tego, że – jak twierdzą partie opozycyjne – wiele osób oddaje „głosy protestu” w tych wyborach. Wskazał jednak także, że bardzo ładna pogoda w tę niedzielę sprzyja wycieczkom i wiele osób mogło zagłosować wcześnie rano, by potem opuścić miasta.
Wstępne wyniki wyborów mają być znane około północy w niedzielę, a na ostateczne trzeba będzie poczekać do policzenia głosów oddanych listownie oraz w przedstawicielstwach dyplomatycznych. Szefowa Narodowego Biura Wyborczego Ilona Palffy wyraziła nadzieję, że uda się to zrobić do soboty 14 kwietnia.