Dwa ministerstwa sprawdzają, czy jest możliwe podniesienie stawek, które firmy zwracają za korzystanie z prywatnych aut w celach służbowych.
Jakie kilometrówki obowiązują dzisiaj, a jakie są proponowane / Dziennik Gazeta Prawna
Miałaby to być swego rodzaju osłoda dla zmotoryzowanych Polaków, których dotkną inne zmiany w przepisach, szykowane równolegle przez rząd. A także dalszy krok w kierunku upowszechniania idei elektromobilności w naszym kraju.
Jak ustaliliśmy, kilka dni temu odbyło się robocze spotkanie urzędników Ministerstwa Infrastruktury i Ministerstwa Finansów, w czasie którego rozmawiano o ewentualnym urealnieniu kilometrówek.
– Pojawiła się propozycja kompleksowego rozwiązania. Jest w tej sprawie sporo nacisków ze strony różnych środowisk, w tym pracowniczych i samorządowych. Aby jednak zacząć działać, potrzebujemy stanowiska resortu finansów. Spodziewamy się go dość szybko – twierdzi jeden z naszych rozmówców z MI.
Stawki kilometrówek nie były zmieniane od ponad 10 lat. Przykładowo dla samochodu osobowego o pojemności skokowej powyżej 900 cm3 (zgodnie z rozporządzeniem z 2007 r.) ustalono stawkę 0,8358 zł za jeden kilometr przebiegu. Te pieniądze powinien otrzymać od pracodawcy pracownik udający się w delegację samochodem prywatnym. Analogicznie dla motocykli stawkę ustalono na 0,2302 zł.
Rozmowy dotyczą nie tylko możliwości urealnienia tych stawek. Według naszych rozmówców wspomniana propozycja „kompleksowego rozwiązania sprawy” może oznaczać, że waloryzacja kilometrówek nie wymagałaby każdorazowo wydania nowego rozporządzenia (co często blokuje zmiany), lecz wystarczyłoby coroczne obwieszczenie jednego z ministerstw (infrastruktury lub finansów). – To jednak wciąż tylko koncepcja wymagająca analiz – słyszymy.
O stanowisko poprosiliśmy MF. Resort nie komentuje wprost, co myśli o pomyśle podwyższenia kilometrówek. Zamiast tego odsyła nas do projektu ustawy o transporcie drogowym (druk 819), autorstwa Kukiz’15, nad którym od maja ubiegłego roku trwają prace w Sejmie. – Jest to poselski projekt, mający m.in. na celu zmianę stawek – zauważa MF.
Przy zmianie kilometrówek pod uwagę brane mogą być np. koszty paliwa (średnia cena benzyny Pb 95 w 2007 r. wyniosła 4,20 zł, obecnie to 4,59 zł), ubezpieczeń (drastyczne wzrosty cen polis OC), serwisowania pojazdów czy średnioroczny wskaźnik cen towarów oraz usług. Autorzy projektu ustawy, na który powołuje się MF, proponują dwa warianty liczenia wyższych stawek. Średnio (wziąwszy pod uwagę wszystkie metody) propozycja sprowadza się do podwyższenia stawki np. dla osobówki o pojemności powyżej 900 cm3 z obecnych 0,8358 zł do 1,03 zł, a dla motocykli z 0,2302 zł do 0,62 zł za kilometr.
Czy podniesienie kilometrówek oznacza realne korekty w systemie finansowym państwa?
Z jednej strony może wpłynąć na koszty funkcjonowania przedsiębiorstw i jednostek sektora finansów publicznych. Z drugiej – poprawi poziom dochodów pracowników, co będzie sprzyjało większej konsumpcji i może podnieść wpływy np. z VAT. Czy tak będzie ostatecznie – nie wiadomo, tym bardziej że kiedy w 2011 r. PO podjęła próbę podniesienia limitów dla aut osobowych o poj. silnika pow. 900 cm3 do 1,01 zł, a dla motocykli do 0,92 zł, prognozowano, że ta regulacja nie wpłynie na budżet państwa i samorządów ani na rynek pracy. Miała za to zwiększyć opłacalność umów między pracownikami a pracodawcami o wykorzystanie pojazdów prywatnych w celach służbowych.
O wprowadzeniu bądź nie zmiany zdecyduje polityka. W ostatnim czasie polscy kierowcy bombardowani są informacjami, które niekoniecznie muszą im się podobać. Rząd – w imię promowania elektromobilności i rozbudowy niezbędnej infrastruktury – chce, by do każdego litra paliwa doliczane było 8 gr opłaty emisyjnej. Wrócił też pomysł stref czystego transportu w miastach, za wjazd do których pobierana byłaby opłata 25 zł za dobę lub 2,5 zł za godzinę. Chodzi więc o ruch, który mógłby spotkać się z pozytywnym odzewem sporej części społeczeństwa. Niewykluczone, że nowe zasady kilometrówek mogłyby osobno uwzględnić także auta elektryczne i hybrydowe.