Antoni Macierewicz jest gwarantem wyjaśnienia okoliczności katastrofy smoleńskiej; swoim doświadczeniem tworzy on podkomisji smoleńskiej warunki do skutecznego ustalenia przyczyn rozbicia się prezydenckiego Tu-154M - przekazał wiceszef MON Wojciech Skurkiewicz.

Poseł Krzysztof Truskolaski (Nowoczesna) 15 stycznia skierował do MON zapytanie ws. nominacji Antoniego Macierewicza na stanowisko szefa podkomisji smoleńskiej w styczniu br. Pytał, czy w związku z pełnieniem tej funkcji, Macierewiczowi będą przysługiwały przywileje służbowe, jakie kryteria były brane pod uwagę podczas mianowania go na to stanowisko oraz czy posiada on "niezbędne wykształcenie oraz wiedzę specjalistyczną z zakresu lotnictwa", aby zajmować się badaniem przyczyn katastrofy smoleńskiej.

"Pan Antoni Macierewicz wykazał się wyjątkową determinacją oraz zaangażowaniem w wyjaśnianiu przyczyn katastrofy smoleńskiej, zarówno jako minister obrony narodowej, jak i wcześniej jako przewodniczący Zespołu Parlamentarnego ds. Zbadania Przyczyn Katastrofy Tu-154M" - napisał w odpowiedzi datowanej na 9 marca wiceszef MON Wojciech Skurkiewicz.

W jego ocenie, b. szef MON "jest gwarantem wyjaśnienia okoliczności" katastrofy smoleńskiej. "Dzięki swojemu doświadczeniu bowiem stworzy Podkomisji do Ponownego Zbadania Wypadku Lotniczego warunki do skutecznego ustalenia przyczyn wydarzeń z 10 kwietnia 2010 r." - napisał wiceminister.

Skurkiewicz zapewnił ponadto, że Macierewicz swoje obowiązki będzie wykonywał społecznie. "Jako przewodniczący podkomisji będzie korzystał z uprawnień określonych w przepisach prawa regulujących działanie wymienionego gremium oraz w innych regulacjach resortowych" - zaznaczył.

Truskolaski w rozmowie z PAP ocenił, że PiS - wbrew zapowiedziom z kampanii wyborczej - "tworzy +Bizancjum+". Według niego, Macierewicz, mimo że nie pełni już funkcji ministra, nadal korzysta ze służbowej limuzyny wraz z kierowcą. Zaznaczył, że przywileje te powinny mu zostać odebrane ponieważ - zdaniem Truskolaskiego - nie należą się Macierewiczowi na obecnym stanowisku.

Poseł Nowoczesnej powiedział też, że podkomisja smoleńska powinna przedstawić raport i zakończyć swoją działalność. W przeciwnym razie - jak mówił - "podatnik nadal będzie naciągany na jej koszty".

Macierewicz, pytany we wtorek w Telewizji Republika o termin publikacji raportu z prac podkomisji zapewnił, że zostanie od "wkrótce udostępniony". "Nie chcę dać precyzyjnej daty, czy to będzie 8 kwietnia, czy 15 kwietnia, dlatego że są robione jeszcze ostatnie badania, które mogą sprawić jeszcze przesunięcie w jedną lub w drugą stronę, jeśli chodzi o datę dzienną" - wyjaśnił.

Jak dodał, nie chce również stwarzać presji, która może doprowadzić do agresywnych zachowań dziennikarzy w stosunku do członków podkomisji

Powołana w lutym 2016 r. przez ówczesnego ministra obrony Antoniego Macierewicza podkomisja do ponownego zbadania katastrofy przedstawiła swoje wnioski 10 kwietnia ub.r. Według podkomisji, samolot został rozerwany eksplozjami w kadłubie, centropłacie i skrzydłach, a destrukcja lewego skrzydła rozpoczęła się jeszcze przed przelotem nad brzozą.

Pierwszym przewodniczącym podkomisji był dr Wacław Berczyński, który zrezygnował ze swej funkcji w kwietniu 2017 r. po tym, jak udzielił wywiadu "Dziennikowi Gazecie Prawnej". Berczyński powiedział tam m.in., że "wykończył caracale" (chodzi o przetarg za zakup śmigłowców wielozadaniowych dla wojska). Pełniącym obowiązki przewodniczącego podkomisji został wówczas prof. Kazimierz Nowaczyk. W styczniu tego roku na czele podkomisji stanął Antoni Macierewicz.

Tuż po katastrofie wyjaśnieniem jej przyczyn zajmowała się Komisji Badania Wypadków Lotniczych Lotnictwa Państwowego pod kierownictwem ówczesnego szefa MSWiA Jerzego Millera. W opublikowanym w lipcu 2011 r. raporcie komisja Millera stwierdziła, że przyczyną katastrofy było zejście poniżej minimalnej wysokości zniżania, a w konsekwencji zderzenie samolotu z drzewami, prowadzące do stopniowego niszczenia konstrukcji maszyny. Komisja podkreślała, że ani rejestratory dźwięku, ani parametrów lotu nie potwierdzają tezy o wybuchu na pokładzie samolotu.

10 kwietnia 2010 r. w Smoleńsku w katastrofie samolotu Tu-154M wiozącego delegację na obchody katyńskie zginęło 96 osób, wśród nich prezydent Lech Kaczyński i najwyżsi dowódcy. (PAP)

autor: Maciej Zubel