„Ustawy dotyczące Sądu Najwyższego i Krajowej Rady Sądownictwa zostały wniesione do Sejmu przez prezydenta, więc dziwne byłoby, gdyby prezydent miał ich nie podpisać” - powiedział w poniedziałek w TVP Szczecin Brudziński. Dodał, że „deklaracje dotyczące podpisania ustaw przez prezydenta padają z ust jego najbliższych współpracowników, którzy pilnowali całego procesu legislacyjnego w Sejmie i Senacie”.
Pytany o zarzuty opozycji i środowiska sędziowskiego dotyczące ustaw, a także próby przekonania prezydenta, aby ich nie podpisywał, odpowiedział, że jest to przykład na to jak „ostatni bastion III Rzeczypospolitej się broni, do czego ma prawo”.
„Ludzie protestują i mnie to nie przeraża. Przeciwnie, utwierdza mnie w tym, że skoro w Polsce można spokojnie protestować, a jedynym zadaniem władzy i policji, jest to, aby zapewnić tym protestującym bezpieczeństwo, to jest to najlepszy dowód na to, że demokracja w Polsce ma się znakomicie. Zarzuty o końcu demokracji czy postępującej faszyzacji życia politycznego są z pogranicza kabaretu politycznego” - podkreślił Brudziński.
„Co do zarzutu, że władza sądownicza będzie upolityczniona, to bardzo trafnie i celnie odpowiedział na to marszałek (Stanisław) Karczewski, kiedy stawiał go w Senacie rzecznik praw obywatelskich Adam Bodnar. Marszałek zapytał wtedy rzecznika: +został pan wybrany większością głosów Platformy Obywatelskiej w Sejmie, czy czuje się pan uzależniony od tej władzy?+ Jest to zarzut aberracyjny” - ocenił wicemarszałek.
„Uważam, że jest to obraźliwe dla samych sędziów, aby stawiać zarzut, że jeśli zostaną wskazani przez większość parlamentarną, to będą chodzić na jej pasku. Jest to poddanie w wątpliwość uczciwości, niezależności i niezawisłości takiego sędziego” - dodał.