Decyzja KRS ws. nominacji asesorów sądowych jest najbardziej krzywdząca dla kandydatów na asesorów - powiedział rzecznik prezydenta Krzysztof Łapiński. Ocenił, że była to decyzja polityczna.

W poniedziałek wieczorem rzecznik Krajowej Rady Sądownictwa Waldemar Żurek poinformował, że Rada postanowiła nie powoływać asesorów sądowych z listy przesłanej przez ministra sprawiedliwości. - Wobec wszystkich 265 kandydatów wyrażono skuteczny sprzeciw - zaznaczył. Dodał, że jest to spowodowane niespełnianiem kryteriów ustawowych.

Chodzi o absolwentów Krajowej Szkoły Sądownictwa i Prokuratury w Krakowie, którzy pod koniec września br. odebrali akty mianowania od ministra sprawiedliwości. Zgodnie z uchwaloną 11 maja br. nowelą kilku ustaw, minister sprawiedliwości dokonuje mianowania na stanowisko asesora na czas nieokreślony. KRS ma natomiast prawo do sprzeciwu wobec powierzenia asesorowi obowiązków sędziego.

Łapiński pytany w czwartek w TVN24 o decyzję KRS, powiedział: - Ta decyzja jest najbardziej krzywdząca dla tych prawie trzystu osób, trzystu asesorów, którzy zostali zablokowani przez KRS.

Rzecznik prezydenta przekonywał, że kandydaci na asesorów, to "najlepsi z najlepszych". - To nie są osoby, które minister sprawiedliwości, Zbigniew Ziobro sobie wybrał, takie po uważaniu, tylko to osoby, który przeszły bardzo trudny etap selekcji poprzez egzaminy, przez Krajową Szkołę Sądownictwa i Prokuratury, poprzez różnego rodzaju szkoleniu. Szkoda, że tak się stało, że już na końcowym etapie zostali tak potraktowani - zaznaczył Łapiński.

Pytany, czy decyzja KRS była decyzją polityczną, odpowiedział: - Oczywiście że to była polityka.

Dodał, że jeżeli rzeczywiście były błędy formalne, to można było poprosić o ich poprawienie lub wyeliminowanie.

Minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro komentując poniedziałkową decyzję KRS, powiedział "że KRS pokazała, że jest ciałem niereformowalnym". W jego ocenie, KRS "pokazała, że cynicznie rozumiane interesy korporacyjne są ważniejsze niż interesy wymiaru sprawiedliwości".