Chiny powiadomiły Światową Organizację Handlu, że zastosują dwuletni okres przejściowy przed wprowadzeniem surowych regulacji w sprawie importu żywności. Według m.in. UE i USA regulacje te mogą zakłócić wymianę handlową wartą miliardy dolarów, w tym też polski eksport.

Nowe przepisy, które miały wejść w życie z początkiem października br., wymagają, by każdy transport żywności importowanej do Chin posiadał certyfikat inspekcji agencji rządowej z kraju pochodzenia. Dotyczy to również towarów uznawanych za produkty niskiego ryzyka. Według eksporterów może to zaburzyć dostawy do Chin żywności, od makaronów po kawę i ciastka.

Sprawa jest istotna dla polskich producentów i eksporterów, którzy wobec niejasności niektórych wytycznych, przy krótkim terminie ich wprowadzenia, mogliby zostać pozbawieni możliwości sprzedaży na chińskim rynku – wyjaśnił PAP kierownik Zagranicznego Biura Handlowego (ZBH) w Szanghaju Andrzej Juchniewicz. Dodał, że 70 proc. zapytań, jakie otrzymuje jego biuro, pochodzi od producentów i eksporterów żywności szukających możliwości na rynku najludniejszego kraju świata.

Pekin ugiął się jednak pod naciskami partnerów handlowych, w tym Unii Europejskiej i Stanów Zjednoczonych, i odłożył wprowadzenie przepisów o dwa lata. "Zgodnie z otrzymanymi opiniami i wnioskiem, niniejszym decydujemy o wprowadzeniu dwuletniego okresu przejściowego: od 1 października 2017 roku do 30 września 2019 roku" - napisano w komunikacie z 22 września, opublikowanym na stronie Światowej Organizacji Handlu (WTO) na żądanie chińskiej delegacji.

"Jesteśmy bardzo zadowoleni, że chińskie władze biorą pod uwagę opinie i rekomendacje zagranicznej społeczności biznesowej" - oceniła najnowszą decyzję Pekinu Izba Handlowa UE w Chinach w komentarzu dla PAP.

WTO i UE sprzeciwiały się wprowadzeniu bez odpowiedniego przygotowania nowych przepisów, określanych przez te organizacje jako "bariera techniczna w handlu międzynarodowym". Izba Handlowa UE w Chinach ostrzegała, że nowe regulacje "mogą zaszkodzić wolnemu przepływowi handlu" i "zaprzeczają zobowiązaniom (Chin – PAP) do dalszego otwierania ich gospodarki i tworzenia równych szans dla wszystkich firm" - podano w komentarzu.

Według Juchniewicza, gdyby nowela weszła w życie 1 października, mogłaby dotknąć 451 producentów i 740 eksporterów polskiej żywności, zarejestrowanych w systemie chińskiej Generalnej Administracji ds. Nadzoru Jakości, Inspekcji i Kwarantanny (AQSIQ). "Potencjalnym ogromnym zagrożeniem była kwestia zapisów poz. 11, gdzie AQSIQ mógł dokonać blokady zagranicznej instytucji wydającej certyfikaty, co wiązałoby się z rzeczywistą oraz całkowitą blokadą eksportu żywności z danego kraju do Chin po wykryciu 10 nieprawidłowo przygotowanych certyfikatów w ciągu 12 miesięcy" - wyjaśnił PAP kierownik ZBH w Szanghaju.

Zaznaczył przy tym, że w notyfikacji dotyczącej nowego sposobu certyfikacji pojawiło się wiele niewiadomych: zabrakło m.in. wzorca certyfikatu oraz informacji na temat wymaganych wersji językowych dokumentu, liczby jednostek wydających certyfikaty w każdym z krajów i konkretnej listy produktów wymagających dodatkowej certyfikacji. Głównym problemem byłby jednak krótki termin na wprowadzenie wszelkich zmian i przygotowanie dokumentów certyfikacyjnych z potwierdzeniem odpowiednich jednostek chińskich, co byłoby - jego zdaniem - niemożliwe do wykonania w dotychczasowej skali importu żywności do Chin.

Jak podaje agencja AP, nowe chińskie przepisy to reakcja na lawinę skandali związanych z jakością żywności, w których chińscy importerzy sprzedawali zatrute mleko i inne podejrzane lub podrabiane produkty. Zachodni urzędnicy oceniali, że nowe regulacje mogą być próbą zdjęcia odpowiedzialności z AQSIQ, którą chińscy konsumenci często oskarżają o błędy w nadzorze – pisze amerykańska agencja.

Według danych opracowanych przez ambasadę RP w Pekinie Polska wyeksportowała do Chin w 2016 roku produkty mleczarskie warte ok. 35,5 mln dolarów – o ponad 24 proc. mniej niż w roku poprzednim. W 2016 roku wzrósł natomiast o 18 proc. do 33 mln dol. eksport mięsa i podrobów jadalnych oraz o 7,4 proc. do 6,2 mln dol. eksport cukru i wyrobów cukierniczych. Te trzy grupy produktów były w ub.r. najważniejszymi pozycjami w polskim eksporcie żywności do Chin.

We wrześniu Pekin zakazał importu serów pleśniowych, takich jak roquefort, gorgonzola, brie czy camembert, które zdaniem chińskich władz zawierają nieodpowiednie typy bakterii, co wywołało krytykę zachodnich urzędników.

"Nie istnieje żaden dobry powód tego zakazu, ponieważ Chiny uważają te same sery produkowane w Chinach za bezpieczne" - ocenił rzecznik delegacji UE w Chinach William Fingleton, cytowany przez brytyjski dziennik "The Guardian". Dodał, że producenci obawiają się, iż w przyszłości podobne regulacje mogą dotyczyć innych rodzajów sera.

Choć wobec niskiej wartości eksportu sera pleśniowego do Chin embargo nie wpłynie znacznie na wskaźniki bilansu handlowego, twarde stanowisko wobec miękkich serów martwi część żyjących w Chinach obcokrajowców.

Z Kantonu Andrzej Borowiak (PAP)