Szef PO Grzegorz Schetyna zarzucił we wtorek bierność rządowi Beaty Szydło w kwestii planowanych przez Brukselę zmian w unijnej dyrektywie o pracownikach delegowanych. Przestrzegał, że jeśli projektowane zmiany wejdą w życie, będą oznaczały "finansową katastrofę" dla Polski.

Schetyna powiedział we wtorek na konferencji prasowej, że przyszłość pracowników delegowanych jest przedmiotem wtorkowych prac komisji ds. Zatrudnienia i Spraw Socjalnych Parlamentu Europejskiego.

W ub. roku Komisja Europejska przedstawiła propozycję nowelizacji dyrektywy z 1996 r. w sprawie delegowania pracowników w UE. Najważniejszą proponowaną zmianą jest wprowadzenie zasady równej płacy za tę samą pracę w tym samym miejscu. Oznacza to, że pracownik wysłany przez pracodawcę tymczasowo do pracy w innym kraju UE, miałby zarabiać tyle, co pracownik lokalny za tę samą pracę. Nowelę dyrektywy popiera Francja; Polska jest stanowczo przeciw.

Lider Platformy przypomniał, że projektowane przez KE zmiany dotyczą m.in. pół miliona Polaków zatrudnionych w UE, a ponadto ok. 100 tysięcy kierowców polskich firm transportowych "Dzisiaj polityka francuska, polityka prezydenta (Emmanuela) Macrona usiłuje ograniczyć prawo Polaków do skutecznej pracy w Unii Europejskiej. Dzisiaj, podobnie jak trzy lata temu, ta kwestia przyszłości polskich pracowników jest zagrożona" - ocenił Schetyna.

Jak dodał, to kwestia nie tylko bezpieczeństwa socjalnego, finansowego "setek tysięcy polskich rodzin", ale też kondycji Zakładu Ubezpieczeń Społecznych. KE chce ograniczyć okres delegowania do 24 miesięcy (Francja i kilka innych krajów proponuje skrócenie tego okresu do 12 miesięcy). Po tym okresie pracownik delegowany byłby w całości objęty prawem kraju zatrudnienia, a jego składki i podatki trafiłyby do tamtejszego zakładu ubezpieczeń i budżetu.

"Według ekspertów oznaczałoby to około 500 milionów złotych straty miesięcznie (dla ZUS)" - wskazywał Schetyna.

Lider PO zarzucił rządowi Beaty Szydło brak aktywności na rzecz powstrzymania proponowanych przez KE zmian, które - jego zdaniem - jeśli wejdą w życie będą skutkowały "finansową katastrofą" dla Polski. "Pracownicy stracą pracę, a polskie firmy będą musiały wycofać się z rynku europejskiego" - powiedział Schetyna.

Według niego, przeciwko projektowanej nowelizacji dyrektywy o pracownikach delegowanych "samotnie walczą" tylko europosłowie PO.

Pod koniec sierpnia na temat zmian w dyrektywie o pracownikach delegowanych prezydent Francji Emmanuel Macron rozmawiał z przywódcami Austrii, Czech, Słowacji, Rumunii i Bułgarii, co zaostrzyło spór z polskimi władzami. Macron, komentując w Bułgarii sprzeciw Warszawy w tej sprawie ocenił, iż Polska stawia się "na marginesie" Europy w "wielu kwestiach". "Polska nie definiuje dzisiaj przyszłości Europy i nie będzie definiować Europy jutra" - mówił Macron.

Premier Szydło odpowiedziała mu, że Polska "ani nie jest izolowana w Europie, ani nie jest z nikim skonfliktowana", natomiast "broni swoich praw i swoich racji, tak jak wszystkie pozostałe kraje europejskie".

Polskie firmy delegują do pracy w krajach UE prawie pół miliona pracowników. W opinii polskiego rządu, jeśli przepisy weszłyby w życie, znacznie pogorszyłoby to pozycję polskich przedsiębiorców na rynku UE - m.in. firm transportowych, które przestałyby być konkurencyjne wobec zachodnich przewoźników. (PAP)