Ponad 18 tys. muzułmanów Rohingya z Birmy przekroczyło w zeszłym tygodniu granicę z Bangladeszem - podała w środę Międzynarodowa Organizacja ds. Migracji (IOM). Rohingya uciekają przed najgorszą przemocą na północnym zachodzie kraju od co najmniej pięciu lat.

IOM zastrzega, że trudno jest dokładnie oszacować liczbę osób przebywających obecnie na pasie ziemi niczyjej na granicy między Birmą i Bangladeszem. Dodaje, że utknęły tam tysiące ludzi.

Ci, którym udało się przedostać przez granicę, przebywają w prowizorycznych obozach, albo pośród banglijskiej społeczności. Wielu z nich ma rany postrzałowe, jest poparzonych albo chorych.

Najnowsze dane o uchodźcach ujawniła w środę rzeczniczka IOM w miejscowości Cox's Bazar w Bangladeszu, Sanjukta Sahany. Według organizacji praw człowieka i obrońców praw Rohingyów birmańska armia wzięła odwet za ich ataki na posterunki sił bezpieczeństwa, paląc wioski i zabijając cywilów.

Według birmańskich władz w zapoczątkowanych w miniony piątek starciach sił rządowych z muzułmanami Rohingya śmierć poniosło co najmniej 109 osób.

Od piątkowych ataków i walk 18 445 muzułmanów Rohingya, w większości kobiet i dzieci, zarejestrowało się w sąsiednim Bangladeszu. "Oni są w bardzo, ale to bardzo złym stanie" - powiedziała Sahany. Teraz najbardziej potrzebują "żywności, opieki medycznej i schronienia. Potrzebują przynajmniej jakiegoś nakrycia, dachu nad głową" - dodała.