Polska monitoruje sytuację za wschodnią granicą w związku z planowanymi przez Rosję i Białoruś manewrami wojskowymi Zapad 2017- powiedział w poniedziałek wiceminister obrony narodowej Michał Dworczyk. Podkreślił, że rozwojowi zdarzeń przygląda się również NATO.

Manewry Zapad'2017 odbędą się w dniach 14-20 września. Według oficjalnych informacji w ćwiczeniach weźmie udział 12,7 tys. wojskowych, w tym 3 tys. z Rosji. Brytyjski dziennik "Guardian" napisał w ub. tygodniu, powołując się na szacunki zachodnich urzędników i analityków, że w ćwiczeniach może wziąć udział nawet 100 tys. żołnierzy.

"Mamy nadzieję, że ćwiczenia nie będą miały agresywnych scenariuszy, że nie wydarzy się nic takiego, co mogłoby w efekcie skutkować jakimiś incydentami, choć tak duże ćwiczenia zawsze stwarzają zagrożenie, niebezpieczeństwo, że do jakichś incydentów może dojść" – powiedział Dworczyk w radiowej Jedynce.

"Polska bardzo bacznie monitoruje to, co się dzieje za wschodnią granicą; zresztą Sojusz Północnoatlantycki również. Wizyta sekretarza generalnego NATO była m.in. tym manewrom poświęcona" – dodał. Szef Sojuszu Jens Stoltenberg był w Polsce w minionym tygodniu, rozmawiał m.in. z prezydentem Andrzejem Dudą, premier Beatą Szydło oraz ministrami obrony narodowej i spraw zagranicznych- Antonim Macierewiczem i Witoldem Waszczykowskim.

Dworczyk podkreślił, że NATO "uważnie przygląda się temu, co Federacja Rosyjska i Białoruś w związku z ćwiczeniami Zapad robią". Zaznaczył, że choć oficjalnie liczba żołnierzy biorących w nich udział wyniesie niecałe 13 tys., to wiadomo, że ćwiczeniach weźmie udział o wiele więcej żołnierzy i sprzętu oraz że będą miały większy zakres terytorialny.

Pytany, czy Rosja nie zechce pozostawić na Białorusi swoich żołnierzy po zakończeniu ćwiczeń, Dworczyk stwierdził, że "jest faktem, że Rosja tego rodzaju sytuacje wykorzystywała już wielokrotnie do osiągania różnych celów politycznych". "Mogą być uzasadnione obawy, jak analizujemy ostatnie lata politykę Federacji Rosyjskiej, że i tym razem taką chęć przejawia. Jedną z analizowanych możliwości jest niewycofanie wszystkich oddziałów i całego sprzętu z terenu Białorusi. To by oczywiście miało negatywny wpływ na sytuację w naszym regionie" – ocenił Dworczyk.

Wiceminister zapewnił, że "Polacy mogą czuć się bezpieczni, Polska jest krajem bezpiecznym". Przypomniał, że wschodnia flanka Sojuszu została wzmocniona i obecnie liczba amerykańskich żołnierzy w Polsce to blisko 5 tys., a czasami więcej, kiedy w ramach rotacji przebywają inne pododdziały.

"Czy ta liczba się zwiększy, zobaczymy. My jesteśmy otwarci na wszystkie propozycje amerykańskie i oczywiście rząd polski jest zainteresowany, żeby ta obecność sojuszników była jak najbardziej znacząca i widoczna, bo to wpływa na bezpieczeństwo i stabilność nie tylko naszego kraju, ale i całego regionu" – powiedział wiceminister.

Szef MON Antoni Macierewicz powiedział PAP w piątek, że przebieg działań przygotowawczych do ćwiczeń Zapad jest niejasny i nieprzejrzysty. Jak dodał, nie ma jasności co do tego, jakie są rzeczywiste cele strony rosyjskiej, stąd obawy, że jest to szersza operacja.

W Bemowie Piskim Macierewicz mówił w piątek, że obecność sił NATO w Polsce jest najlepszą gwarancją, że pokój i bezpieczeństwo wrócą do Europy. Szef NATO Jens Stoltenberg podkreślił, że atak na jednego sojusznika spotka się z odpowiedzią wszystkich.

Także w piątek w wywiadzie dla TVP Info szef Sojuszu ocenił, że "Rosja rozbudowuje swoje siły, coraz częściej przeprowadza ćwiczenia wojskowe, ma coraz bardziej nowoczesny sprzęt i jest krajem gotowym korzystać z siły przeciw swoim sąsiadom, jak widać na Ukrainie". "NATO nie chce konfrontacji z Rosją, wręcz przeciwnie, szukamy bardziej konstruktywnych relacji, ale musimy być zjednoczeni jako Sojusz, jeżeli chcemy mieć skuteczny dialog polityczny z Rosją" – dodał.