W sytuacji, gdy Kongres USA przyjmie sankcje, które na wiele lat określą wektor polityki amerykańskiej wobec Rosji, szansą dla Moskwy może być aktywizacja polityki na kierunku europejskim i uczynienie go priorytetowym - ocenia we wtorek dziennik "Kommiersant".

Gazeta przyznaje, że płonne okazały się nadzieje, jakie w kontekście stosunków rosyjsko-amerykańskich wiązano z prezydentem USA Donaldem Trumpem. "W tej sytuacji realną szansą dla Rosji może się stać silna aktywizacja jej polityki europejskiej. W odróżnieniu od USA, Unia Europejska (...) ma w Rosji poważne interesy gospodarcze" - przypomina komentator dziennika.

Ocenia on, że jeśli Rosja zrezygnuje ze stawiania na "krzykliwe", marginalne europejskie siły polityczne, a "uczyni kierunek europejski głównym w stosunkach ze wspólnotą euroatlantycką, to zachowa dla siebie Zachód, choć utraci Amerykę".

"Kommiersant" podkreśla, że europejscy partnerzy USA zareagowali negatywnie na ostatnie wydarzenia w Kongresie; dziennik ocenia, że "nie chcą oni padać ofiarą cudzej wewnętrznej wojny politycznej". Zarazem - dodaje - "Europa wcale nie chce stawać się dla Moskwy +dobrym policjantem+ i w pewnych kwestiach jest nawet gotowa zaostrzyć własne środki wywierania na nią presji".

Zdaniem gazety skutkiem decyzji Kongresu będzie nowy etap w stosunkach z Zachodem, który "podzielił się", choć "do ostatniego czasu zajmował solidarne stanowisko wobec Rosji". Uwzględniając ten rozdźwięk "Moskwa będzie musiała wyraźniej rozdzielać kierunek amerykański i europejski w swojej polityce, formułując je na nowo" - ocenia "Kommiersant".

Jak zauważa, "praktycznie nieuchronne" przyjęcie sankcji wobec Rosji "określi wektor polityki amerykańskiej wobec Moskwy na wiele lat". Projekt ustawy przygotowany przez Kongres "pozostawia prezydentowi (USA) rolę statysty: przyszłość stosunków rosyjsko-amerykańskich faktycznie już od niego nie zależy".

Stan obecnych stosunków z USA dziennik określa jako "katastrofę" wywołaną wystąpieniem kilku niesprzyjających czynników naraz. Po pierwsze, "w historii USA nigdy nie było przypadku, gdy prezydent musiał toczyć wojnę o przetrwanie polityczne od pierwszych dni pobytu w Białym Domu". Po drugie, "prezydentem tym okazał się człowiek zupełnie nieprzygotowany do długotrwałej walki aparatu"; Rosja - zdaniem gazety - w tej walce "stała się pałką do zadawania ciosów". "Kommiersant" zarzuca również Trumpowi, że będąc pragmatykiem i biznesmenem, ale "nie mając horyzontów polityka międzynarodowego" i nie rozumiejąc geopolityki, "w rezultacie nie zrozumiał, po co Ameryce są potrzebne relacje z Moskwą i dlaczego trzeba o nie aż tak walczyć".

Z Moskwy Anna Wróbel (PAP)