Kilkanaście godzin po ataku terrorystycznym w Brukseli życie wokół Dworca Centralnego w tym mieście wraca do normy. Wokół budynku jest więcej policji i wojska, pociągi kursują normalnie. Mieszkańcy Brukseli opowiadają, co czują po wtorkowym zamachu.

Udostępniamy nagranie wideo:

https://wideo.pap.pl/videos/16016/

Jolien przyjechała w środę do Brukseli na rozmowę o pracę. Jak mówi, po wtorkowym ataku terrorystycznym bała się przyjechać do stolicy Belgii. "Boję się przebywać tutaj. Policja działa dobrze, tu na Dworcu Centralnym jest także zawsze wojsko. Wiele osób ich krytykuje, ale dobrze wywiązują się z obowiązków" - powiedziała PAP przed budynkiem dworca.

Tarik kieruje pociągami metra w Brukseli. "Codziennie możemy być ofiarami ataku terrorystycznego, ale nie boję się. Nie możemy się bać, musimy żyć normalnie, nigdy nie powinniśmy obawiać się terroryzmu. (...) Jest tutaj dużo sił bezpieczeństwa, wojsko jest wszędzie, jest sporo policji, robią to, co do nich należy" - podkreślił.

Również Rastko nie obawia się przebywać w Brukseli. "Zamachy wydarzyły się w Londynie, w Paryżu, w całej Europie i na świecie. Prawdopodobnie kiedyś wydarzy się zamach znów także w Brukseli. Myślę, że policja i wojsko pilnują bezpieczeństwa. Wczoraj zachowali się bardzo dobrze" - zaznaczył.

Clement studiuje w Brukseli. "To, co stało się wczoraj - w bardzo zatłoczonym miejscu, wiele osób codziennie przechodzi przez Dworzec Centralny - jest trochę stresujące. Przez ostanie dwa lata widzimy na ulicach wojsko i siły bezpieczeństwa. Wiemy, co się może wydarzyć, ale ludzie dookoła tłumaczą nam, że mamy żyć normalnie. To trochę stresujące, choć wiem, że taki zamach może wydarzyć się wszędzie" - powiedział PAP nieopodal dworca. "To dotyka ludzi, szokuje ich. W Brukseli był atak na stację metra Maelbeek, którą często odwiedzałem. To straszne" - dodał.

Selim, pracownik banku mówi, że brukselczycy coraz bardziej przyzwyczajają się od takich wydarzeń, ale nie powinni poddawać się strachowi. "Życie w Brukseli nie jest synonimem terroru i terroryzmu. To może wydarzyć się gdziekolwiek na świecie" - zaznaczył.

W środę belgijski prokuratur generalny Eric Van Der Sypt poinformował, że mężczyzna zastrzelony we wtorek po zamachu na Dworcu Centralnym w Brukseli to 36-letni obywatel Maroka, który nie był w przeszłości podejrzewany o działalność terrorystyczną.

Szef prokuratury generalnej przekazał, że inicjały mężczyzny to O.Z. oraz że jego mieszkanie w brukselskiej dzielnicy Molenbeek zostało przeszukane. Jak dodał, mężczyzna nie miał na sobie pasa szahida z ładunkami wybuchowymi, natomiast krzyczał "Allah akbar - Bóg jest wielki", strzelając do żołnierzy na patrolu, przez których został następnie zastrzelony.

Wcześniej w środę premier Belgii Charles Michel oświadczył, że na razie w kraju nie zostanie podniesiony poziom zagrożenia terrorystycznego i nadal będzie obowiązywał trzeci poziom w czterostopniowej skali. Oznacza to, że nie ma sygnałów o mającym wkrótce nastąpić zamachu.

Brukselski Dworzec Centralny, ewakuowany w następstwie zamachu, został ponownie otwarty dla pasażerów w środę około godz. 8.

Sprawca zamachu został unieszkodliwiony zaraz po niewielkiej eksplozji, do której doszło we wtorek o godz. 20.30 w pobliżu okienek kasowych. Wybuch nie pociągnął za sobą żadnych ofiar wśród ludności. Prokuratura generalna Belgii zakwalifikowała incydent jako atak terrorystyczny.