Prezydencki ruch En Marche! może zdobyć bezwzględną większość we francuskich wyborach parlamentarnych. Francuski prezydent Emmanuel Macron będzie mógł bez przeszkód realizować swój program polityczny. Choć we wczorajszej pierwszej turze wyborów parlamentarnych wybrana została zaledwie niewielka część deputowanych, wszystko wskazuje, że w drugiej, w najbliższą niedzielę, jego centrowy ruch En Marche! odniesie przekonujące zwycięstwo.
Uprawnienia prezydenta we Francji są większe niż w pozostałych krajach Unii Europejskiej, ale mogą być one realizowane tylko, jeśli głowa państwa ma po swojej stronie większość w Zgromadzeniu Narodowym. Jeśli jej nie ma, jego pozycja już nie wygląda tak dobrze i trudno jest mu przeforsować wyborcze obietnice. Zsynchronizowanie przed kilkunastoma laty terminów wyborów prezydenckich i parlamentarnych miało pomóc w zdobywaniu takiej większości, ale w tym roku sytuacja jest wyjątkowa. Macron wygrał wybory prezydenckie będąc człowiekiem spoza dotychczasowego układu politycznego, a jego ruch En Marche! powstał zaledwie wiosną zeszłego roku. Jeżeli ugrupowanie, które do wyborów przystępuje nie mając ani jednego deputowanego, w nowym parlamencie uzyska bezwzględną większość, będzie to absolutnie bezprecedensowe wydarzenie w historii V Republiki.
A na to się zanosi, bo według sondaży na blok En Marche! i inne centrowe ugrupowanie Ruch Demokratyczny (MoDem) zamierzało głosować ok. 30 proc. Francuzów, na blok centroprawicowy pod wodzą Republikanów – ok. 20 proc., na prawicowo-populistyczny Front Narodowy – 17 proc., na skrajnie lewicową Francję Niepokorną – ok. 11 proc., a na rządzącą dotychczas Partię Socjalistyczną – 8,5 proc. Ze względu na większościowy system wyborczy to poparcie nie ma prostego odzwierciedlenia w podziale miejsc w parlamencie, a dodatkowo sytuację komplikuje to, że do drugiej rundy przechodzą wszyscy kandydaci, którzy zyskali co najmniej 12,5 proc. poparcia. Różne symulacje z ostatnich dni wskazywały, że w 577-osobowym Zgromadzeniu Narodowym En Marche! i MoDem mogą mieć 350–400 miejsc, czyli wyraźnie ponad połowę. Drugą co do wielkości frakcją będzie centroprawica, ale wynik na poziomie 120–150 mandatów będzie oznaczał dla niej spore zmniejszenie stanu posiadania. Największą klęskę poniosą jednak socjaliści, bo spośród obecnych ponad 300 miejsc pozostanie im 25–30, co stawia pod znakiem zapytania polityczną przyszłość tej partii. Po kilkanaście mandatów uzyskają skrajna lewica i skrajna prawica, co w obu przypadkach oznaczałoby poprawę wyniku.
Sukces ugrupowania Macrona jest efektem kilku czynników. Po pierwsze, już wybory prezydenckie pokazały, że Francuzi są zmęczeni dotychczasowym establishmentem (świadczy o tym nie tylko zwycięstwo Macrona, ale też dobre wyniki szefowej Frontu Narodowego Marine Le Pen i kandydata skrajnej lewicy Jean-Luca Melenchona). Po drugie, Macron skutecznie podbiera elektorat centroprawicy i centrolewicy, m.in. dzięki temu, że braki kadrowe w En Marche! uzupełnia politykami rywali (na premiera powołał Edouarda Philippe’a z Republikanów). Wreszcie dotychczasowe cztery tygodnie urzędowania Macrona odbierane są generalnie pozytywnie, na uznanie Francuzów zasłużył zwłaszcza determinacją w tym, by utrzymać w mocy postanowienia paryskiego szczytu klimatycznego po tym, jak Donald Trump wycofał Stany Zjednoczone z porozumienia.