Nie ma podstaw do kwestionowania opinii biegłych z Instytutu Sehna ws. teczki TW "Bolka" - mówi prokurator krajowy Bogdan Święczkowski. Prokuratorzy IPN rzetelnie odniosą się do prywatnej opinii złożonej przez pełnomocników Lecha Wałęsy - zapewnia minister Zbigniew Ziobro.

Na ich piątkowej konferencji prasowej padło pytanie o komentarz do złożonej przez pełnomocników Wałęsy opinii kryminalistycznej nt. dokumentów z teczki TW "Bolek". Została ona przekazana do IPN w Białymstoku, gdzie toczy się śledztwo w sprawie poświadczenia nieprawdy przez funkcjonariuszy SB w dokumentach "Bolka". Z opinii wynika, że ekspertyza biegłych od pisma porównawczego z Instytutu Ekspertyz Sądowych im. Jana Sehna - według której autorem niektórych dokumentów z teczki był Wałęsa - została oparta na zbyt małym i niewłaściwie dobranym materiale porównawczym; a dwa kluczowe dokumenty z grudnia 1970 r. przypisywane Wałęsie bardzo się różnią.

"Nie ma żadnych podstaw do kwestionowania zawartości merytorycznej bardzo drobiazgowej i kompleksowej opinii Instytutu Sehna" - oświadczył Święczkowski. Podkreślił, że zapoznał się i z opinią INS, i z tą złożoną przez pełnomocników Wałęsy. Ocenił, że to nie jest "opinia", ale "stanowisko" pełnomocników, bo opinia musi się odnosić do materiału dowodowego.

Minister sprawiedliwości-prokurator generalny Zbigniew Ziobro powiedział, że nie zna opinii złożonej przez pełnomocników Wałęsy, ale zapewnił, że prokuratorzy IPN "z całą pewnością w sposób rzetelny i zgodny z prawem do tego dowodu odniosą się - tak jak będzie to wynikać z jakości tego dokumentu".

"Zgodnie ze zmianami w polskim Kodeksie postępowania karnego, tego rodzaju prywatna opinia, która dawniej mogła być traktowana jako informacja o możliwym do pozyskania dowodzie, dzisiaj może być oceniana jako dokument, który zawiera pewną treść i który podlega swobodnej ocenie" - oświadczył Ziobro. Zaznaczył, że "często strony postępowania, zainteresowane rozstrzygnięciem, dostarczają dokumenty, których jakość - delikatnie mówiąc - niekoniecznie odpowiada wymogom metodologicznym". "Bywa, że jest ona obarczona licznymi wadami (...), ale tak też nie musi być" - dodał.

Sprawa dotyczy materiałów teczki TW "Bolka", którym miał być Lech Wałęsa, znalezionych w lutym 2016 r. w wyniku przeszukania w domu zmarłego b. szefa komunistycznego MSW gen. Czesława Kiszczaka.

W styczniu br. IPN podał, że z ekspertyzy biegłych IES dotyczącej teczki personalnej i teczki pracy TW "Bolek" i zawartych w nich dokumentów z lat 1970-76 wynika, że zobowiązanie do współpracy z SB, pokwitowania odbioru pieniędzy oraz przeważającą część doniesień podpisał własnoręcznie Wałęsa. "Wnioski, które są zawarte w tej opinii są jednoznaczne i one nie pozostawiają żadnych wątpliwości" - informował dyrektor pionu śledczego IPN, zastępca Prokuratora Generalnego Andrzej Pozorski.

Pełnomocnicy Lecha Wałęsy zapowiadali wtedy, że "sprawdzanie autentyczności tych dokumentów dopiero się rozpoczęło, a nie, tak jak sugerowano na konferencji prasowej w IPN, właśnie się zakończyło”.

Ekspertyzę teczki TW "Bolek" zlecono w ramach śledztwa białostockiego pionu śledczego IPN w sprawie podejrzenia poświadczenia nieprawdy przez funkcjonariuszy SB w dokumentach "Bolka", w celu osiągnięcia korzyści majątkowej lub osobistej. W dokumentach tych, które w lutym ub.r. prokuratorzy IPN znaleźli w domu po śmierci gen. Czesława Kiszczaka, jest m.in. odręcznie napisane zobowiązanie do współpracy z Służbą Bezpieczeństwa, podpisane: Lech Wałęsa "Bolek". W styczniu IPN podał, że z opinii biegłych wynika, że zobowiązanie do współpracy z SB, pokwitowania odbioru pieniędzy oraz przeważającą część doniesień podpisał własnoręcznie Wałęsa.

B. prezydent Lech Wałęsa neguje autentyczność dokumentów przejętych przez IPN od wdowy po gen. Czesławie Kiszczaku; stanowczo też zaprzecza, by kiedykolwiek był tajnym współpracownikiem SB.