Najgorsza jest bezsilność i niekończący się wstyd – pisze w czwartek o sytuacji w Syrii paryski dziennik „Liberation”. Większość francuskich komentarzy o ataku chemicznym na Chan Szajchun w syryjskiej prowincji Idlib przepełniona jest pesymizmem.

Dziennik „Le Monde” napisał w komentarzu redakcyjnym: „Negocjacje są w martwym punkcie. Amerykanie, coraz bardziej bierni, i Rosjanie, zagrożeni ugrzęźnięciem w Syrii, ledwie się do siebie odzywają. Po Baracku Obamie Donald Trump, tak samo zresztą jak Władimir Putin, stanął wobec rzeczywistości, która polega na tym, że władze syryjskie i dżihadyści nawzajem się nakręcają w zbrodniczej spirali dzikości”.

„Le Monde” winą za trwanie wojny obciąża obie strony, zarzucając im, że są „wspólnikami barbarzyństwa, które uniemożliwia zapoczątkowanie jakiegokolwiek dialogu międzysyryjskiego". Według tej gazety "nie rozumieją tego już tylko francuscy chwalcy (syryjskiego prezydenta Baszara) el-Asada, którzy tak chętnie dają się zapraszać do Damaszku”.

Redakcja ostrzega, że „jeśli nie będzie wspólnej akcji amerykańsko-rosyjskiej mającej na celu rozwiązanie +kwestii Asada+ i zabranie się za dżihadyzm, musi dojść do kolejnych, równie przerażających epizodów".

Komentatorka dziennika „Liberation” zastanawia się nad tym, jak doszło do chemicznego ataku w Chan Szajchun i pisze: „Nasuwa się zasadnicze pytanie: co zrobili Rosjanie, którzy w r. 2013 zgłosili się na gwaranta zniszczenia syryjskiej broni chemicznej? Jak widać, nie zrobili tego, co należy. Przez niedopatrzenie czy naumyślnie?”

Po czym w tonie opinii przewijających się od dwóch dni we francuskich stacjach radiowych i telewizyjnych pisze: „Od sześciu lat tchórzostwo i bezsilność zagradzają drogę jakiejkolwiek nadziei na rozwiązanie konfliktu, który pochłonął ponad 400 tysięcy ofiar. Najgorsza jest ta bezsilność. I ten niemający końca wstyd”.

Nieco nadziei zdaje się mieć Patrice Chabanet, szanowany we Francji komentator dziennika „Journal de la Haute-Marne”: „Ten atak to niewątpliwie kropla krwi, która powoduje, że przelała się czara horroru. I być może nieobliczalny Donald Trump, potrząsając pałką amerykańskiej potęgi wojskowej, rozwiąże sytuację. Ratowanie Syrii staje się sprawą pilną. To prawda, że nie prostą, ale taka jest rzeczywistość: naród syryjski zgniatany jest w imadle okrutnej dyktatury i krwawego terroryzmu”.