O zwołanie sesji Rady Miasta Gdańska w nadzwyczajnym trybie wniosła w ubiegłym tygodniu rządząca Gdańskiem Platforma Obywatelska.

Za przyjęciem dokumentu pn. „Apel Rady Miasta Gdańska w sprawie 27 rocznicy uchwalenia ustawy o samorządzie terytorialnym i obronie niezależności wspólnot lokalnych” głosowało 22 radnych PO, przeciw było 6 radnych PiS.

W dokumencie podkreślono, że "27 lat wolnego państwa polskiego i istnienia samorządu terytorialnego to okres rozwoju gospodarczego, społecznego i instytucjonalnego, wyjątkowy w historii Polski".

"Jako społeczeństwo stworzyliśmy nowoczesną infrastrukturę, gospodarkę, reguły społeczne i ramy prawne, oparte na Konstytucji RP z 1997 roku. Fundamentem zmian są zasady państwa prawa, decentralizacji oraz samorządności. Stworzenie samorządów gminnych i oddanie władzy społecznościom lokalnym, które od upadku systemu komunistycznego nareszcie mogły decydować o swoich małych ojczyznach, okazało się jedną z najlepszych reform III RP. To właśnie samorządy terytorialne, w tym samorządy gminne, odpowiadają za dużą część polskiego sukcesu" - głosi apel.

W apelu napisano, że "wprowadzone i kolejne zapowiadane przez rząd RP i parlamentarzystów Prawa i Sprawiedliwości zmiany budzą nasz ostry sprzeciw".

"Już dziś ostatnie słowo przy tworzeniu sieci szkół należy do przedstawiciela administracji centralnej, urzędy pracy mają zostać scentralizowane, regionalne izby obrachunkowe stają się narzędziem w walce politycznej, a zmiany w ordynacji wyborczej są zaprzeczeniem podstawowej zasady demokratycznego państwa prawa" – czytamy w apelu.

W dokumencie podkreślono, że „rząd RP tworzony przez Prawo i Sprawiedliwość i jego koalicjantów nie uzyskał od wyborców mandatu do zmian ustroju Polski”.

„Nie zgadzamy się na psucie państwa i złe reformy, które serwuje społeczeństwu rząd RP i parlamentarzyści, podporządkowując interes całej wspólnoty interesowi swojej polityki i wizji skrajnie scentralizowanego, autorytarnego państwa. Apelujemy do rządu RP i polskich parlamentarzystów o powstrzymanie się przed realizacją kolejnych destrukcyjnych dla polskiego państwa i lokalnych wspólnot pomysłów. Apelujemy do członków lokalnych społeczności o obronę swojej niezależności oraz konstytucyjnych praw i wolności" – czytamy w dokumencie.

Podczas dyskusji nad apelem prezydent Gdańska Paweł Adamowicz przekonywał m.in., że dziś ma miejsce „niezwykle groźny zakręt” w historii samorządności. „Sprawa dotyczy tego, czy samorząd będzie w przyszłości tylko wydmuszką jak Trybunał Konstytucyjny (…) To jest sesja ostrzegawcza, ta sesja jest krzykiem i wołaniem - miejmy nadzieję - że jeszcze nie na pustyni” – mówił.

„Nikt do tej pory, żaden funkcjonariusz partyjny, żaden przywódca, żaden fuhrer nie pozwolił sobie od 1989 r. nazywać samorządowców, którzy są pracownikami administracji publiczności, patologią. Czy we Francji, Chorwacji, Danii czy Szwecji wyobrażacie sobie państwo, żeby szef rządzącej partii nazwał samorządy patologią i udzielnymi księstwami? Na drugi dzień po takich słowach musiałby się podać do dymisji. Ta niesłychana buta, arogancja i poczucie bezkarności jest rzeczą niebywałą w Europie” – powiedział Adamowicz.

Podczas dyskusji nad apelem jako jedyna z klubu PiS głos zabrała Anna Kołakowska.

„Dlaczego nie zwołaliście sesji, kiedy wasz minister twierdził, że państwo polskie działa tylko teoretycznie? Dlaczego nie spotkaliśmy się tutaj na sesji, kiedy policja waszego rządu kopała manifestantów? Nie zwołaliście też nadzwyczajnej sesji, kiedy kilkanaście tysięcy osób zostało oszukanych przez Amber Gold i zrujnowano im życie” – powiedziała Kołakowska, która po swojej wypowiedzi opuściła salę obrad i nie wzięła udziału w głosowaniu.

Apel będzie przekazany przez przewodniczącego RMG premier Beacie Szydło, ministrowi spraw wewnętrznych i administracji Mariuszowi Błaszczakowi oraz parlamentarzystom z województwa pomorskiego.

W Radzie Miasta Gdańska zasiada 22 radnych PO i 12 PiS.(PAP)