Przepisy ograniczające imigrację z krajów Unii Europejskiej mogą wejść w życie już w połowie marca. Chodzi o wyznaczenie daty, po której imigrantów z państw członkowskich UE zaczęłyby obowiązywać nowe przepisy regulujące ich pobyt na terenie Wielkiej Brytanii.
W efekcie wszyscy, którzy przyjadą na Wyspy po dniu wejścia w życie nowych zapisów, nie będą mogli liczyć na możliwość pozostania w Zjednoczonym Królestwie na dotychczasowych zasadach. Do tej pory zakładano, że datą wejścia w życie nowych przepisów będzie dzień opuszczenia Unii Europejskiej przez Wielką Brytanię. Teraz okazuje się, że nastąpi to znacznie szybciej. Może nawet za kilka tygodni.
O zamiarach kierowanego przez Theresę May gabinetu poinformował wczoraj brytyjski dziennik „Daily Telegraph”. Gazeta, powołując się na źródła rządowe, podała, że ostateczny kszałt przepisów nie jest jeszcze gotowy i że w Home Office – czyli brytyjskim odpowiedniku MSW – trwają prace nad różnymi rozwiązaniami. Zmianie mogą ulec m.in. przepisy dotyczące zasad osiedlania się, ubiegania o obywatelstwo czy możliwości korzystania z zasiłków lub zwolnień podatkowych. Od dawna wiadomo również, że po wyjściu z Unii Londyn chce wprowadzić dla mieszkańców Wspólnoty reżim wizowy, a także limity ilościowe przyznawanych praw stałego pobytu i obywatelstw.
Data wejścia w życie nowych przepisów obowiązujących obywateli państw UE oraz Europejskiego Obszaru Gospodarczego jest jednym z najważniejszych zagadnień dyskutowanych na Wyspach w kontekście brexitu. Jednym z argumentów wysuwanych w tej dyskusji jest zamiar zapobieżenia nagłemu przyjazdowi dużej liczby imigrantów, którzy chcieliby się załapać na stare uregulowania. – Doszły do nas słuchy, że Komisja Europejska może chcieć zmusić nas do objęcia ochroną prawną wszystkich, którzy wjadą do Wielkiej Brytanii aż do momentu brexitu. Moglibyśmy skończyć z połową Rumunii i Bułgarii, gdybyśmy mieli czekać tak długo – powiedział brytyjskiemu dziennikowi jeden z rządowych oficjeli.
„Zapowiadaliśmy, że wykorzystamy opuszczenie Unii Europejskiej do lepszej kontroli nad naszym systemem imigracyjnym i mamy zamiar to zrobić. Nowe plany zostaną ogłoszone w należytym czasie; wszystko inne to spekulacja” – czytamy jednak w oświadczeniu Home Office. Sam pomysł wprowadzenia ograniczeń dla migracji wraz z rozpoczęciem procedury opuszczenia Unii nie jest niczym nowym. Już w lipcu ubiegłego roku wspomniał o tym w jednym z wywiadów minister ds. brexitu David Davis.
Sugestię, aby nowe przepisy wprowadzić wraz z ogłoszeniem rozpoczęcia procedury wychodzenia z UE, zawierał również raport „Report of the Inquiry into Securing the Status of EEA+ Nationals in the UK” przygotowany przez niezależny think tank British Future. To tutaj można znaleźć sugestię, aby zamiar zmiany przepisów ogłosić niedługo przed datą ich wejścia w życie. Zresztą marcowy termin, powiązany z uruchomieniem procedury z art. 50, nie jest najbardziej niedogodnym z rozważanych w brytyjskiej debacie. Swego czasu niektórzy konserwatywni posłowie sugerowali, że za „cut-off date” powinien zostać uznany dzień referendum, ale jak wskazuje przytoczony już raport, narażałoby to brytyjski rząd na roszczenia ze strony imigrantów (złamano by zasadę, że prawo nie działa wstecz).
Na mocy obecnie obowiązującego prawa imigranci z krajów UE po pięciu udokumentowanych latach pobytu i pracy na terenie Wielkiej Brytanii mogą wystąpić o kartę stałego pobytu. Stanowi ona wstęp do procedury ubiegania się o obywatelstwo, co można zrobić po sześciu latach pobytu. Gdyby premier Theresa May faktycznie miała postawić grubą kreskę w połowie marca, bezpieczni byliby wszyscy europejscy imigranci, którzy na Wyspach przybyli przed początkiem 2012 r. Nowe przepisy obejmą również Polaków. Ilu dokładnie, nie wiadomo. Przed rokiem Karolina Borońska-Hryniewiecka z Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych szacowała, że w takiej sytuacji może się znaleźć 120––400 tys. naszych rodaków.
Możliwy jest jednak scenariusz, zgodnie z którym ich sytuacja nie ulegnie drastycznej zmianie. „Daily Telegraph” podaje, że rozważana jest wersja, w której osoby niespełniające kryterium pięcioletniego pobytu mogłyby wystąpić o specjalne pozwolenie na pracę na terenie Zjednoczonego Królestwa. Mogłoby ono być wydawane na pięć lat, co pozwoliłoby wszystkim chętnym na wypełnienie warunku potrzebnego do ubiegania się o kartę stałego pobytu. Brytyjski dziennik wskazuje jednak, że pozwolenie mogłoby być obwarowane dodatkowymi warunkami, np. zakazem korzystania ze zwolnień podatkowych przysługującym obywatelom Wielkiej Brytanii i posiadaczom karty stałego pobytu.
Polski resort spraw zagranicznych woli powstrzymać się od komentowania takich doniesień. „W ocenie rządu RP i pozostałych państw członkowskich UE27, do czasu faktycznego opuszczenia UE przez Wielką Brytanię pozostaje ona pełnoprawnym członkiem UE z wszelkimi prawami i obowiązkami wynikającymi z członkostwa, także w zakresie przestrzegania swobody przepływu osób” – czytamy w odpowiedzi resortu. Ministerstwo zapewnia jednocześnie, że „w nadchodzących negocjacjach warunków wyjścia Wielkiej Brytanii z UE będzie zabiegało o ochronę praw obywateli polskich przebywających na Wyspach Brytyjskich w możliwie najszerszym zakresie”.