W Awdijiwce, o którą trwają walki, mieszczą się największe w Europie zakłady koksochemiczne. Mimo ostrzału pracują pełną parą. Ale mieszkańcy miasta już szykują się do ewakuacji.
Najcięższe od miesięcy walki w Zagłębiu Donieckim mogą być testem zachowania nowej amerykańskiej administracji – sądzą niektórzy analitycy. Starcia w okolicach poddonieckiej Awdijiwki trwają od niedzieli. Wspierani przez Rosję separatyści próbują zdobyć kontrolę nad tym ważnym ośrodkiem przemysłowym. Jego zdobycie pozwoliłoby samozwańczej Donieckiej Republice Ludowej w znaczącym stopniu pokryć zapotrzebowanie na ciepło.
Według nieoficjalnych informacji działania zbrojne spowodowały śmierć do kilkudziesięciu osób po obu stronach frontu. Walki toczą się w niesprzyjających warunkach pogodowych. W nocy z poniedziałku na wtorek temperatura spadła tu do minus 24 stopni. Dotychczas nie było mowy o pełnowartościowej ofensywie którejkolwiek ze stron (choć dane ukraińskie mówią o podjętej przez przeciwnika nieudanej próbie). Trwały za to przygotowania artyleryjskie oraz wypady oddziałów szturmowych. Działania tego typu podejmowali zarówno separatyści, jak i Ukraińcy.
Niska temperatura i brak wody zagrażają 35-tysięcznej przed wojną Awdijiwce. Monomiasto, jak nazywa się w tej części świata miejscowości skupione wokół jednej ogromnej fabryki, jest uzależnione od największego w Europie kombinatu koksochemicznego AKChZ. Ostrzały artyleryjskie zagrażają działalności zakładów, ale pracujące na miejscu ekipy remontowe starają się utrzymać ich pracę. Jak pisał wczoraj na Facebooku szef wojskowo-cywilnej administracji obwodu donieckiego Pawło Żebriwski, temperatura w mieszkaniach jest utrzymywana na poziomie 15 stopni. Artyleria DRL uszkodziła za to wodociągi, przez co w mieście nie ma wody.
Władze Ukrainy rozpoczęły ewakuację ludności, której grozi śmierć pod ostrzałem, a w razie uszkodzenia AKChZ lub linii przesyłowych także zamarznięcie. Rząd poinformował wczoraj o przygotowaniu 80 autobusów, które miałyby wywieźć mieszkańców do okolicznych, znajdujących się pod kontrolą Ukrainy miejscowości. Obie strony, korzystając z nieformalnych kanałów komunikacji, usiłowały się porozumieć w sprawie zawieszenia broni. Rozmowy na razie nie przyniosły rezultatów. Według niektórych informacji rozejm miał wejść w życie wczoraj w południe. Nie wszedł.
Prezydent Ukrainy Petro Poroszenko jeszcze w poniedziałek przerwał roboczą wizytę w Niemczech i wrócił na Ukrainę. „Jeśli w ciągu nocy (z wtorku na środę – red.) ataki bojowników w Awdijiwce nie ustaną, będziemy zwoływać nadzwyczajne posiedzenie Rady Bezpieczeństwa ONZ” – napisał na Twitterze stały przedstawiciel Ukrainy przy tej organizacji Wołodymyr Jelczenko. Wczoraj po południu specjalne posiedzenie zorganizowała Stała Rada OBWE.
Mykoła Sunhurowski, ekspert w dziedzinie wojskowości kijowskiego Instytutu Razumkowa, pisze na łamach tygodnika „Nowoje Wriemia”, że walki pod Awdijiwką to sposób Moskwy na przymuszenie Francji i Niemiec do wzmożenia nacisków na Ukrainę w sprawie ustępstw co do powojennych losów Donbasu. Z kolei „Financial Times” zwrócił uwagę, że do eskalacji doszło niemal natychmiast po sobotniej rozmowie Władimira Putina z Donaldem Trumpem. Kreml oświadczył po niej, że rozmowy w sprawie Ukrainy z USA będą prowadzone na partnerskich zasadach.
Białoruś wzywa rezerwistów na ćwiczenia
Białoruska armia rozpoczęła sprawdzian gotowości bojowej. Chodzi nie tylko o żołnierzy pozostających w służbie czynnej, w tym w siłach operacji specjalnych, ale i 3 tys. powołanych specjalnie w tym celu rezerwistów. Ćwiczeniami będzie kierował szef sztabu generalnego generał Aleh Biełakonieu. Z komunikatu prasowego Ministerstwa Obrony wynika, że Białorusini sprawdzą m.in. gotowość do wykonywania zadań bojowych w sytuacji deficytu czasu i informacji. „Ćwiczenia zostaną przeprowadzone w trudnych warunkach zimowych” – zauważa resort. Sprawdzian odbędzie się w warunkach rosnącej presji Moskwy na władze w Mińsku, by te zgodziły się na rozmieszczenie na Białorusi stałych rosyjskich baz wojskowych.