Przemówienie premier Theresy May rzuciło pożądaną jasność na warunki dotyczące rozwodu W. Brytanii z UE. Brexit oznacza definitywne zerwanie ze Wspólnotą. Droga będzie niebezpieczna, ale nie ma wątpliwości, dokąd prowadzi - pisze w środę "Financial Times".

Według premier w referendum z 2016 roku Brytyjczycy opowiedzieli się za ostrzejszą kontrolą imigracji i wycofaniem się spod jurysdykcji Trybunału Sprawiedliwości UE, a ceną jest to, że Wielka Brytania nie może być już częścią unijnego wspólnego rynku. "To zerojedynkowy i godny pożałowania wybór. W gorączkowej debacie na temat Brexitu zbyt łatwo zapomina się, że wspólny rynek, zapewniający wspólne regulacje, standardy i wolny handel wewnątrz liczącej 500 mln osób wspólnoty, był jedną z największych zdobyczy Margaret Thatcher" - czytamy.

Poprzednik May, David Cameron, bezskutecznie próbował wynegocjować nową umowę z UE; porozumienie "a la carte" nie wchodziło w grę. "May ma do czynienia z tym samym" - dodaje "FT". Według gazety trudno będzie pogodzić dążenie May do zawarcia hojnego nowego porozumienia z determinacją Unii, by bronić integralności istniejących ustaleń. Wszystko to dzieje się w kontekście wzrostu znaczenia nacjonalizmów i ogromnej presji migracyjnej w Europie, a także w czasie, gdy władzę w USA obejmuje prezydent, który wydaje się zwolennikiem dezintegracji.

May zależy, aby Zjednoczone Królestwo podpisało preferencyjne umowy handlowe z krajami spoza UE, takimi jak USA i Nowa Zelandia. Do tego niezbędne jest zrezygnowanie ze wspólnej polityki handlowej, co z kolei oznacza wyjście z unii celnej. Może to uderzyć w płynny eksport brytyjskich dóbr na kontynent, od którego uzależnionych jest wielu zagranicznych inwestorów - zauważa "FT".

"Sprzecznością samą w sobie" nazywa gazeta to, że brytyjska premier chciałaby wynegocjować częściowe członkostwo w unii celnej. Za "co najmniej ambitną" uznaje jej wizję porozumień branżowych dla takich sektorów, jak samochodowy, które zawierałyby ustalenia przypominające te dotyczące unii celnej.

"Bardziej prawdopodobną perspektywą jest dwustronne porozumienie handlowe z UE, chociaż wynegocjowanie dogłębnej i rozległej umowy zajmie najpewniej wiele lat i spotka się z oporem niektórych krajów UE" - czytamy. Dlatego May słuszne przyjmuje, że konieczne jest stopniowe wprowadzanie nowych ustaleń dopiero po 2019 roku, gdy Wielka Brytania ma wyjść z UE, o ile parlament zaakceptuje ostateczne porozumienie. Według "FT" May, która sprzeciwiała się temu, aby parlament wypowiedział się przed uruchomieniem art. 50 traktatów UE, zapoczątkowującego proces opuszczania Wspólnoty, tym razem zachowała się rozważnie.

Nagrodą za zawarcie porozumienia o wolnym handlu z UE mogłoby być więcej wolnego handlu z resztą świata. Dziennik przypomina, że Zjednoczone Królestwo jest szóstą co do wielkości gospodarką na świecie. Po kryzysie radziła sobie ona lepiej niż inne rozwinięte gospodarki, nawet po szoku wywołanym przez decyzję o Brexicie latem 2016 roku. "May ma w rękach karty, by grać" - ocenia gazeta.

Nie ma z kolei wątpliwości co do tego, co oznaczać miałoby nowe "strategiczne partnerstwo" z UE w niektórych obszarach niezwiązanych z handlem. Utrzymane powinny być sojusze i współpraca w obszarze wywiadowczym. May słuszne zasygnalizowała też dalszą współpracę w kwestiach nauki i badań.

Według "FT" bardziej skomplikowanym tematem jest imigracja. Gdy May była szefową MSZ, utożsamiano ją z restrykcyjną polityką imigracyjną. Jednak we wtorkowym przemówieniu pozytywnie mówiła o konieczności przyjęcia imigrantów, głównie wykwalifikowanych pracowników zarówno z UE, jak i spoza niej. Zaoferowała też poczucie pewności obywatelom UE mieszkającym w Wielkiej Brytanii, o ile pozostałe kraje UE będą podobnie traktować przebywających za granicą Brytyjczyków.

"May uważa, że pewne ograniczenia imigracyjne są politycznie niezbędne, ale trudno jest stosować liczbowe limity", które mogą ponadto przyczynić się do braków pracowników mających konkretne umiejętności - tłumaczy "FT". Według gazety jeśli kraj chce zawrzeć umowy handlowe z takimi państwami jak Indie, które nalegają na swobodny przepływ pracowników, by wspierać swój eksport IT, konieczna będzie pewna elastyczność w sprawie imigracji.

May przedstawiła "optymistyczną wizję Wielkiej Brytanii jako kraju otwartego na zewnątrz" - ocenia "FT". Premier słusznie zobowiązała się utrzymać "drogocenną" unię Anglii, Szkocji, Walii i Irlandii Północnej oraz ciepłe stosunki z Republiką Irlandii.

"Krew, pot i pewna doza szczęścia" - to wszystko będzie potrzebne do utrzymanie jedności Zjednoczonego Królestwa w czasie, gdy będzie się ono odłączać od UE - czytamy w "FT". Dziennik przypomina, że był przeciwny Brexitowi. Podkreśla jednak, że teraz najważniejsze jest, aby obie strony starały się jak najlepiej wybrnąć z najbardziej "niewdzięcznego politycznego wyzwania od lat". (PAP)