"Jesteśmy to winni ofiarom, tym, którzy ucierpieli (w zamachu), a także całemu społeczeństwu, żeby przemyśleć naszą politykę migracyjną i bezpieczeństwa oraz żeby ją zmienić" - oświadczył Seehofer.
W poniedziałek wieczorem ciężarówka na polskich numerach rejestracyjnych wjechała w tłum ludzi na jarmarku bożonarodzeniowym w niemieckiej stolicy. W kabinie ciężarówki policja znalazła zwłoki mężczyzny, obywatela Polski. Aresztowała także podejrzanego o kierowanie pojazdem. Sprawcą zamachu był 23-letni imigrant z Pakistanu.
Kanclerz Merkel powiedziała we wtorek, że jeśli zamachu dokonał człowiek, który zabiegał w Niemczech o schronienie i azyl, to byłby to "szczególnie odrażający czyn" wobec Niemców zaangażowanych w pomoc dla uchodźców.
W zeszłym tygodniu szef bawarskiej CSU zapowiedział, że warunkiem udziału jego partii w rządzie po wyborach do Bundestagu w 2017 r. jest ograniczenie do 200 tys. rocznie liczby uchodźców przyjmowanych przez Niemcy. Merkel jest temu przeciwna.
Seehofer zagroził, że w przypadku niespełnienia jego warunku CSU przejdzie po przyszłorocznych wyborach do opozycji. Limit na tym poziomie jest jego zdaniem warunkiem udanej integracji imigrantów i zapewnienia obywatelom bezpieczeństwa.
W zeszłym roku do Niemiec przyjechało 890 tys. imigrantów z zamiarem ubiegania się o azyl. Podczas zjazdu swojej partii na początku grudnia Merkel zapewniała, że sytuacja z 2015 r. nie powtórzy się. Odrzuca jednak zdecydowanie postulat wprowadzenia sztywnego limitu, twierdząc, że takie ograniczenie byłoby sprzeczne z konstytucją, która gwarantuje schronienie każdemu prześladowanemu uchodźcy. (PAP)