Prezydent elekt Donald Trump poinformował w czwartek, że ambasadorem USA w Izraelu zostanie David Friedman – 57-letni prawnik zajmujący się upadłościami, który dał się poznać jako skrajnie prawicowy polityk. W trakcie kampanii był on doradcą Trumpa.

"Uczynię wszystko, co mej mocy, aby między Izraelem i Stanami Zjednoczonymi nie pojawiło się nic, co odsuwałoby nas od siebie, gdy już będę prezydentem" – zapewnił Trump.

"Jako amerykański ambasador w Izraelu David Friedman będzie wspierał ten specjalny rodzaj relacji, jakie łączą nasze kraje" – dodał.

Friedman miałby zastąpić na stanowisku ambasadora USA Daniela Shapiro, który pełni swą misję w Izraelu od 2011 r.

Związany ze środowiskiem ortodoksyjnych Żydów, Friedman od wielu lat współpracuje jako felietonista ze skrajnie prawicowymi pismami izraelskimi wydawanymi po angielsku: "Arutz Sheva" i "The Jerusalem Post". Jest też prezesem stowarzyszenia American Friends of Bet El Institutions", które wspiera osadnictwo żydowskie na Zachodnim Brzegu Jordanu.

Opowiada się za stworzeniem wspólnego, dwunarodowego państwa izraelsko-palestyńskiego, uważając przy tym, że problem Palestyńczyków na Zachodnim Brzegu jest sztucznie rozdmuchiwany przez media, podczas gdy w rzeczywistości nie są oni na tym obszarze "aż tak liczni". Jest też zaliczany do przeciwników porozumienia, jakie w lipcu 2015 roku mocarstwa - USA, Rosja, Chiny, Francja, Wielka Brytania i Niemcy - zawarły z Iranem. Jego celem było zagwarantowanie, że irański program atomowy będzie miał pokojowy charakter. W zamian stopniowo znoszone są sankcje gospodarcze wobec Teheranu.

Chociaż Izrael i USA są bliskimi sojusznikami, to relacje między premierem Netanjahu a prezydentem Obamą były czasami napięte z powodu różnic m.in. właśnie w sprawie Iranu. Izraelscy politycy mają nadzieję, że wybór Trumpa na nowego przywódcę USA może zapoczątkować erę nowych stosunków.

Trudno ustalić, jaki wielki wpływ na Donalda Trumpa miał podczas kampanii wyborczej sam Friedman, komentatorzy wskazują jednak w tym kontekście, że Trump obiecywał przed wyborami uznanie "niepodzielnej Jerozolimy" za stolicę Izraela i przeniesienie ambasady USA do tego miasta.

Zapowiedź uznania Jerozolimy za stolicę Izraela została też poczyniona przez Trumpa we wrześniu, podczas jego spotkania z premierem Izraela Benjaminem Netanjahu – przypomina Reuters.

W ostatnich dniach pojawiły się wypowiedzi współpracownik Donalda Trumpa, które miały na celu złagodzenie radykalizmu tych deklaracji. Walid Phares, doradca Trumpa ds. bliskowschodnich powiedział CNN, że przeniesienie ambasady USA do Jerozolimy to "złożony proces, który zajmie kilka dobrych lat". (PAP)

mars/