Krakowski Sąd Apelacyjny od 2013 r. regularnie i poza przetargiem, zamawiał u zewnętrznych firm fikcyjne analizy i opracowania, za które płacił po kilkadziesiąt tysięcy złotych - wynika z informacji PAP. Według śledczych jedna z takich firm powiązana była z dyrektorem Centrum Zakupów dla Sądownictwa.

W środę Prokuratura Krajowa i CBA poinformowały o zatrzymaniu pięciu zamieszanych w wyłudzenia z krakowskiego sądu apelacyjnego ponad 10 mln zł. Znaleźli się wśród nich dyrektor SA w Krakowie Andrzej P., główna księgowa tego sądu Marta K. i dyrektor Centrum Zakupów dla Sądownictwa Marcin B. Zatrzymano osoby z firm, które miały wykonywać zlecenia na rzecz sądu - Katarzynę N. i Jarosława T. Śledztwo nadzoruje Prokuratura Regionalna w Rzeszowie.

Jak dowiedziała się PAP ze źródeł zbliżonych do sprawy, jedna z tych fikcyjnych firm zarejestrowana była na nazwisko rolnika spod Krakowa, ale pod adresem zamieszkania zatrzymanego dyrektora Centrum Zakupów dla Sądownictwa. Pierwsze faktury firma miała wystawić sądowi już trzy dni po jej zarejestrowaniu we wrześniu 2014 r. Formalnym właścicielem firmy ma być wuj żony dyrektora Centrum Zakupów. W trakcie przesłuchania nie przyznał się on do przyjmowania zleceń z sądu i twierdził, że podrabiano jego podpisy.

"W ostatnich kilku latach wokół sądu stworzono sieć wielu firm powiązanych kapitałowo, towarzysko i rodzinnie z dyrektorem sądu oraz dyrektorem Centrum Zakupów dla Sądownictwa, realizujących głównie fikcyjne zamówienia na świadczenie usług, analizy i opracowania" - mówi w rozmowie z PAP osoba zbliżona do śledztwa.

Z ustaleń śledczych wynika, że tylko firma spod Krakowa, prawdopodobnie jedna z trzech, otrzymała co najmniej 3 mln zł.

Analizy i opracowania zlecano firmie, a ta z kolei zlecała je pracownikom sądu. Mieli oni – na podstawie umów o dzieło wykonywać prace, które w większości leżały w zakresie ich obowiązków. Dotyczyły takich kwestii jak system zatrudniania i wynagradzania urzędników sądowych, ochrona budynku sądu, a nawet zarządzanie pokojami gościnnymi czy salami konferencyjnymi - wynika z ustaleń śledczych.

We wcześniejszym komunikacie PK informowała, że do wyłudzeń dochodziło w latach 2013 - 2016. "W Sądzie Apelacyjnym w Krakowie brak jakichkolwiek dokumentów, które potwierdzałyby realizację zawartych umów. Wartości usług bądź zakupów, będących przedmiotem zamówień składanych przez Sąd Apelacyjny w Krakowie, nie przekraczały kwoty 30 tysięcy euro. Pozwalało to na podejmowanie decyzji o składaniu zamówień przez dyrektora sądu, z pominięciem procedury przetargowej" – wyjaśniło biuro prasowe PK.

"Mechanizm ten umożliwiał wyprowadzenie środków pieniężnych będących w dyspozycji sądu poprzez firmy zewnętrzne pozostające w zmowie z dyrektorem sądu i główną księgową. W proceder ten było zamieszanych kilkanaście podmiotów. Właściciele firm są powiązani towarzysko i rodzinnie z dyrektorem sądu oraz dyrektorem centrum zakupów dla sądownictwa" – stwierdzono w komunikacie.

Dyrektor i główna księgowa są podejrzani o przekroczenie uprawnień i przywłaszczenie 10,4 mln zł – podała prokuratura. Dyrektor Centrum Zakupów dla Sądownictwa miał przywłaszczyć 758,6 tys. zł Takie przestępstwo zagrożone jest karą od roku do 10 lat pozbawienia wolności.

Dyrektor sądu jest też podejrzany o przyjęcie od jednego z przedsiębiorców korzyści majątkowej - 30 tys. zł, a księgowa - 20 tys. złotych, w postaci komputera, telefonu, zegarka oraz opłacenia kosztów pięciu pobytów u kosmetyczki – podała prokuratura. Takie przestępstwa zagrożone są taką samą karą - od roku do 10 lat pozbawienia wolności.

Katarzyna N. jest podejrzana o przywłaszczenie prawie 4,2 mln zł, a Jarosław T. - prawie 5,5 mln zł. Prokuratura podejrzewa mężczyznę o wręczenie korzyści majątkowej dyrektorowi sądu. (PAP)