Gościem Marcina Cichońskiego w podcaście "DGPtalk: Po stronie kultury" jest Jakub Tylman, pedagog, terapeuta, doradca metodyczny wychowania przedszkolnego, społecznik.

Jak zachęcić młodych ludzi do poznawania kultury?

To jest bardzo trudne pytanie. Dzisiaj po trudnym czasie dla polskiej szkoły, dla polskiego społeczeństwa, kiedy zabraniano nam wielu rzeczy i o wielu rzeczach nie mogliśmy mówić spokojnie. Kiedy Jaś kolory tyle zła wnosiły w edukację, to cóż możemy chcieć dzisiaj od młodych ludzi, jak nie mogliśmy im nawet barw przedstawiać, bo kojarzyły się tylko z niedobrymi i niesłusznymi rzeczami. Przede wszystkim potrzebny jest polskiej szkole dialog, dyskusja. Potrzebna jest to, aby właśnie tego doświadczać. Najlepszą lekcję kultury, którą możemy dać dzieciom zarówno w szkole, jak i w domu, to kiedy będziemy podawać na ręku, pokazywać, doświadczyć, zabierać. Kiedy te wszystkie wystawy, muzea, kina, teatry będą przez ludzi odwiedzane nie tylko wirtualnie, ale faktycznie. Kiedy młodzi ludzie będą mieli możliwość skonfrontować, zobaczyć, porównać, ocenić, dotknąć. Oni wtedy będą mogli się na ten temat wypowiedzieć. Dziś na wielu lekcjach plastyki, techniki, muzyki siedzimy w podręczniku i przypisujemy go albo w Google wyszukujemy informacji o artystach, malarzach, rzeźbiarza, a nie doświadczamy kultury, to nigdy nie wychowamy młodych ludzi, którym będzie się chciało zrobić coś więcej niż tylko wpisać w wyszukiwarkę – mówi Jakub Tylman.

Czy dyskusja o szkole prowadzi nas w dobrym kierunku?

Przez osiem najtrudniejszych lat dla polskiej szkoły kolorowałem ją. Wiem, co to oznacza działać. W niewoli, bo ja bym tak to nazwał. Działać wtedy, kiedy próbowano wmówić mi, że to, co robię, jest złe i niedobre do tego stopnia, że ja prawie w to uwierzyłam. W tych ostatnich podrygach tego nacisku na mnie prawie uwierzyłem w to, że faktycznie może ja nie pasuję do tego świata i robię złe rzeczy. Na szczęście udało mi się w porę złapać oddech i powiedzieć nie albo będzie tak, albo nie będzie już w ogóle mnie. Dzisiaj zdecydowanie czuję powiew pięknego, dobrego wiatru, który wieje w stronę polskiej szkoły. To jest trochę tak. Każde środowisko przywykło do tego, że czeka na zmiany, my czekamy cały czas na zmiany. Tylko co z tym czekaniem? Podaję teraz za piękny przykład, że moja mama, która jest już na emeryturze, ale jeszcze pracuje jako nauczycielka, całe życie czekała na nowego ministra i całe życie chciała, jakby był lepszy. Teraz kiedy ją zapytałem, czy się doczekała tej zmiany, nie. Ja wiem, dlaczego się nie doczekała, bo nic nie robiła, tylko czekała. Jak bardzo duża część społeczeństwa czeka. Ja patrzę trochę inaczej. Nie możemy czekać na to, aby nam coś ułatwiono, aby nam z czymś pomogli. My przecież cały czas możemy działać i my możemy odmieniać polską szkołę. Według własnego pomysłu, według własnej kombinacji, czy według pomysłów innych, żeby ona była inna – tłumaczy pedagog.

Prace domowe

Dużo nauczycieli myśli, że nie poradzi sobie bez tego, że to jest uzupełnienie realizacji danego podręcznika czy ćwiczenia. Zapominamy trochę o tym, że powinniśmy robić w szkole podstawę programową, a nie podręcznik czy ćwiczenia, który zawsze jest obudowany dużo szerzej, żeby być atrakcyjniejszym narzędziem, Jest wielu wspaniałych nauczycieli, którzy już się przestawiło. Jest szkołę, która nie zadaje prac domowych, która nie ma ocen, która postawiła na zupełnie coś innego – wyjaśnia Tylman.